Założenia

Już na etapie planowania odtwarzania jednostek dowództwo Okręgu Kielce AK musiało dokonać kilku niezbędnych zmian. Dzięki nim dywizja w całości tworzona była na naszym terenie. 

Ppłk Antoni Żółkiewski "Lin" - zdjęcie przedwojenne.

     Przed wrześniem 1939 roku pododdziały dywizji stacjonowały rozrzucone na znacznej przestrzeni. Dowództwo w Kielcach. 2 ppLeg. w Sandomierzu i Staszowie. 3 ppLeg. w Jarosławiu. 4 ppLeg. w Kielcach. To rozmieszczenie zakwaterowania pułków nie pokrywało się z terenową organizacją AK (Jarosław leżał poza terenem Okręgu). Dlatego z konieczności wprowadzone zostały korekty pozwalające na utworzenie całej dywizji na terenie Okręgu. 2 pułk miał zostać odtworzony na ternie Obwodu Sandomierz AK, a 4 pułk na terenie Obwodu Kielce AK. Było to zgodne z przedwojenną lokalizacją. Natomiast brakujący 3 pułk miał odtworzyć Obwód Opatów AK.
     Obwody Sandomierz i Opatów tworzyły Inspektorat Sandomierz AK, stąd Inspektor Sandomierski – podpułkownik Antoni Żółkiewski „Lin” został przewidziany na dowódcę dywizji.

 

Lokalny plan operacji Burza

Zgodnie z założeniami poszczególne pułki miały prowadzić działania samodzielnie. Niezmienne pozostały cele do opanowania: miasta. Zmianie uległ jednak sposób prowadzenia działań.

"Konspiracyjne" zdjęcie ppłk. "Lina" - z prawej, i ppłk. "Wojana" - z lewej.

 

     W dniach 9 i 10 kwietnia 1943 roku odbyła się w Sandomierzu odprawa komendanta Okręgu płk. Jana Zientarskiego „Mieczysław” oraz szefa sztabu ppłk. Wojciecha Borzobochatego „Wojan” z Inspektorem Sandomierskim oraz komendantami Obwodów Sandomierz i Opatów. Przyjęto dwa warianty działania, których realizacja zależeć miała od stanu niemieckiej armii, sił własnych oraz tempa przesuwania się frontu:
-wariant pierwszy przewidywał dynamiczne działania sił własnych co miało doprowadzić do samodzielnego opanowania Sandomierza, Staszowa, Klimontowa, Bogorii i Włostowa. Dawało to mozliwość opanowania terenu jeszcze przed nadejściem wojsk sowieckich, które miały zastać teren z ukonstytuowanymi lokalnymi władzami RP. Następnym krokiem miało być przesunięcie jednostek w okolice Kielc i Ostrowca Świętokrzyskiego do pomocy w ich opanowywaniu.
-drugi wariant zakładał nękające ataki na wycofujące się niemieckie jednostki na drogach Sandomierz – Opatów i Sandomierz – Osiek – Staszów, a następnie w miarę możliwości opanowanie Sandomierza.
Główny nacisk odprawy położono na realizację działań na terenie Inspektoratu Sandomierz bowiem on jako pierwszy miał się znaleźć w ogniu walki w związku ze zbliżającym się frontem.
     W czerwcu 1944 roku zakończono prace przygotowawcze do natężonych działań. Już w lipcu wszystkie siły znajdujące się w gestii inspektora dostały polecenie działania w oddziałach nie mniejszych od kompanii. Także wtedy inspektorat został zasilony w broń w efekcie zrzutów głównie na zrzutowisku „Gruszka” koło Wszachowa.
     17 lipca Komendant Okręgu wydał rozkaz operacyjny nr 1/44 zawierający wytyczne do walki w okresie Burzy. Następnego dnia Inspektor Sandomierski zarządził próbną koncentrację sił Obwodu Sandomierz, które miały tworzyć 2 ppLeg. Musimy jednak przyznać, że w początkowym okresie jednostkę nazywano "zgrupowaniem 2 pp". W dniu koncentracji, tj. 20 lipca, ppłk „Lin” zarządził okres wzmożonej czujności, a 22 lipca okres pogotowia do wystąpienia zbrojnego i rozpoczęcia działań zbrojnych w ramach planu Burza.

 

Pierwsze walki

W ostatnich dniach lipca zaczął się krystalizować skład sztabu 2 dywizji piechoty na czele której stanął dotychczasowy Inspektor Sandomierski AK ppłk. Antoni Żółkiewiski „Lin”. Kształtowały się także główne siły dywizji.

Ppłk. Antoni Żółkiewski "Lin" - zdjęcie okupacyjne.

     Podobwód Sandomierz przeprowadził mobilizację tworząc batalion, którego celem ma być atak na Sandomierz. Pozostałe podobwody zmobilizowały 5 kompanii oraz pluton saperów (łącznie 700 żołnierzy) oraz batalion BCh (350 żołnierzy). Siły te zostały podzielone na dwa zgrupowania działające w okolicach Klimontowa oraz na trasie Koprzywnica – Łoniów – Osiek (w tym kompania na trasie Osiek – Staszów).
     Wiemy, że już 30 lipca ppłk „Lin” kwateruje w leśniczówce Zyznów w lasach klimontowskich. Do ochrony tworzonego sztabu została wydzielona ze zgrupowania pułkowego 4 kompania „Jędrusie”. Nie uszczupliło to jednak sił pułku bowiem stacjonował on w tej samej okolicy. Niestety tego samego dnia został rozbity przez Niemców, w Pielaszowie, I batalion tworzonego pułku. Część oddziałów tego pułku nie mogła natomiast do niego dołączyć. Sytuację ratował fakt, że dowódcy dywizji podlegał także oddział partyzancki kpt. Eugeniusza Kaszyńskiego „Nurt”.
     Jeszcze tego samego dnia, na podstawie napływających meldunków, oceniono, że teren opanowany przez siły dywizji może być w najbliższym czasie zajęty przez przesuwające się na zachód wojska sowieckie. Ppłk „Lin” przeniósł więc swoją kwaterę do wsi Buczyny koło Bogorii. Wraz ze sztabem odeszły 4 kompania „Jędrusie” oraz konny zwiad dywizji pod dowództwem rtm. Karola Wickenhagena „Pobóg”.
     31 lipca „Lin” otrzymał kolejne meldunki informujące, że na teren przyczółka pod Baranowem Sandomierskim przeprawiły się już znaczne siły sowieckie. Jednocześnie armia niemiecka silnie obsadziła Sandomierz i nie było widoków na szybkie odejście jej z tamtego terenu. Na podstawie powyższych dowódca dywizji uznał, że wykonywanie akcji Burza na terenie Obwodu Sandomierz zostało zakończenie i nakazał przegrupowanie podległych sobie sił na teren Obwodu Opatów. Jako miejsce koncentracji wskazał teren pomiędzy Bogorią, a Rakowem. Wybór terenu nie był przypadkowy bowiem wynikał ściśle z zadaniami wyznaczonymi dla oddziałów dywizji:
-ułatwienie opanowania Ostrowca Świętokrzyskiego,
-organizowanie zasadzek na drodze Opatów – Kielce.
Ważne było też, że na wymienionym terenie znajdowało się zrzutowisko „Gruszka”, w pobliżu wsi Wszachów, które przyjmowało właśnie zaopatrzenia w broń. W nocy z 31 lipca na 1 sierpnia ppłk „Lin” wraz ze sztabem przeniósł swoją kwaterę do majątku Szumsko koło Rakowa.

Staszów

31 lipca rozpoczęły się także walki o opanowanie Staszowa które prowadziły wspólnie oddziały AK i Armii Czerwonej.

Kpt. Stefan Kępa "Pochmurny" - zdjęcie przedwojenne.

     W pierwszym dniu konspiracyjny pluton miejski opanował miasto, ale dosyć szybko oddział wycofały się z niego. Następnego dnia oddziały sowieckie razem z 9 kompanią ponownie opanowały miasto, ale pod wieczór zostały z niego wyparte. 2 sierpnia do biwaku AK w lasach koło Monasterka dotarli dwaj sowieccy łącznicy z zaproszeniem na rozmowy. Na spotkaniu we wsi Pliskowola oficerowie AK otrzymali propozycję podporządkowania się dowództwu sowieckiemu na czas walk o Staszów, a następnie odesłanie do armii gen. Berlinga. Dowodzący zgrupowanymi w okolicy kompaniami AK kpt. Stefan Kępa „Pochmurny” zgodził się na udział w walkach o Staszów, ale inne propozycje uzależnił od decyzji swoich przełożonych.
     Jeszcze tego samego dnia oddziały AK zostały wezwane na koncentrację w rejonie Rakowa o czym pisaliśmy wyżej. Najbliższej nocy 9 kompania przeszła przez zbombardowany Staszów udając się w kierunku na Kurozwęki. 3 sierpnia sowieci zajęli Staszów.

Walki w okolicy Koprzywnicy

Równolegle z opisanymi wydarzeniami inne oddziały dywizji grupowały się w okolicach Klimontowa. Meldunki o wycofywaniu się Niemców z Sandomierza skłoniły dowództwo do przeprowadzenia drugiej próby opanowania miasta.

     31 lipca major „Kruk” postanowił przejść z działań na wpół konspiracyjnych do jawnych i wystąpić jako regularna jednostka Wojska Polskiego. Żołnierze otrzymali biało-czerwone opaski z literami WP oraz orzełki. Jednocześnie około godziny 8 rozpoczęło się przemieszczanie jednostek. Już około 13 nawiązano jednak kontakt ogniowy z oddziałami niemieckimi, które podjęły próbę odzyskania terenu. Walki te zaowocowały utworzeniem linii obrony AK, która ciągnęła się przez 7 km. Tego samego dnia oddziały AK wspólnie z Armią Czerwoną opanowały także Koprzywnicę. Niedługo potem siły te musiały się wycofać, a walki z niemieckim kontratakiem rozgorzały w wielu miejscach linii obrony. Ostatecznie o zmroku sowieci zajęli Koprzywnicę, ale uwikłanie się w walki doprowadziło do zaniechania przegrupowania w rejon Sandomierza. Po ocenie sytuacji dowództwo AK porzuciło zamiar opanowania miasta i zgodnie z otrzymanymi rozkazami oddziały zaczęły się przemieszczać w rejon Rakowa.
     Współdziałanie z Armią Czerwoną w walkach o Staszów i Koprzywnicę uświadomiło AK, że dowództwo sowietów chętnie korzysta ze wsparcia ich oddziałów, ale w decydujących momentach wycofuje się z pola walki nie powiadamiając o tym AK. Wypadki takie poderwały zaufanie żołnierzy do sowietów.

Kłopoty z Batalionami Chłopskimi

Plutony taktyczne Batalionów Chłopskich choć formalnie, po scaleniu, podlegały rozkazom AK to jednak ich dowództwo było tak rozpolitykowane, że rozkaz o mobilizacji wykonało w Obwodzie Sandomierz jedynie 12 proc. członków.

     Bataliony Chłopskie podpisując umowę scaleniową z AK w Obwodzie Sandomierz podawały swoją liczebność na 4200 ludzi. Plutony taktyczne organizacji powinny się mobilizować na terenie podobwodów i wykonywać działania w ramach lokalnych planów „Burzy”. Dowodzenie takimi działaniami należało do lokalnego dowódcy w podobwodzie, którym w każdym wypadku był oficer, rekrutujący się z sił AK przed scaleniem. Jak się okazało, dowódcy BCh wykorzystali tę sytuację do późniejszego bojkotu ustaleń scaleniowych.
     Plutony taktyczne podobwodu Klimontów mobilizowały się we wsi Krzeczkowice pod dowództwem ppor. Jana Saniawy „Zawisza”. Podobwód Koprzywnica (Samborzec w AK) mobilizował się we wsi Świniary pod dowództwem ppor. Antoniego Jarosza „Brzezina”. Jedynie w tych podobwodach mobilizacja sił BCh przebiegła stosunkowo dobrze, ale i tak wymienieni dowódcy nie podporządkowali się dowódcom podobwodów, ani nie nawiązali z nimi współpracy. W pozostałych podobwodach żołnierze zostali przesunięci w większości do Ludowej Straży Bezpieczeństwa (po scaleniu w dalszym ciągu pozostawała w gestii BCh), a mobilizacja pozostałych przebiegała opieszale.
     Odtwarzający w obwodzie 2 ppLeg. mjr. „Kruk” próbował wywrzeć nacisk na miejscowe dowództwo BCh, ale przyniosło to chyba odwrotny skutek wśród rozpolitykowanego wojska. Ostatecznie „Kruk” wyłączył plutony BCh spod dowództwa oficerów AK niższego szczebla i podporządkował je bezpośrednio sobie za pośrednictwem komendanta kursu podchorążych BCh por. „Wyrwy”, którego powołano na stanowisko dowódcy wszystkich oddziałów BCh w polu.

Jan Kurkiewicz "Wyrwa" z żoną Anną.

Początkowo dowódca zgrupowania pułkowego zamierzał użyć jednostek BCh wespół z oddziałami AK do walki o Sandomierz, uważając, że w ogniu walki poprawi się dyscyplina tych oddziałów i znikną dotychczasowe uprzedzenia. To rozsądne posunięcie zostało opacznie zrozumiane jako zamiar tworzenia odrębnego batalionu „ludowego” w ramach pułku i BCh zaczęły się domagać usunięcia kpt. Tadeusza Pytlakowskiego „Tarniny” z dowództwa planowanego batalionu oraz mianowania w jego miejsce „Wyrwy”. Dowodzący 2 dywizją ppłk „Lin” nie wyraził zgody na takie żądanie. Wobec takiej sytuacji rozpolitykowane dowództwo BCh zażądało utworzenia odrębnego batalionu, poza pułkiem, podlegającego taktycznie na okres walk dowódcy tego pułku. Takie rozwiązanie zostało zaakceptowane przez dowódcę dywizji.
Nowy batalion składał się z trzech zawiązków kompanii:
1 kompania – ppor. Jan Saniawa „Zawisza” – liczebność 110 żołnierzy,
2 kompania – ppor. Antoni Jarosz „Brzezina” – liczebność 118 żołnierzy,
3 kompania – ppor. Mieczysław Wałek „Salerno” – liczebność 92 żołnierzy.
Batalion liczył wraz z dowództwem i służbami około 350 ludzi, ale znaczna liczba żołnierzy nie posiadała broni i nie była przygotowana do walk polowych. Olbrzymim problemem była też rotacja żołnierzy, ponieważ brali oni zwolnienia „na żniwa” i najczęściej już nie wracali. Z drugiej strony przy batalionie znajdowała się znaczna liczba osób „na garnuszku”, podająca się za różnego rodzaju łączników i doradców, co propagandowo podnosiło liczebność jednostki, ale naprawdę obniżało jego siłę bojową.
     Lojalność tych oddziałów została sprawdzona, gdy 31 lipca dowódca dywizji wydał rozkaz przegrupowania sił i przejścia w rejon pomiędzy Bogorią, a Rakowem. Batalion „Wyrwy” odmówił wykonania rozkazu i pozostał na własnym terenie, a następnie zdemobilizował się już po zajęciu terenu przez wojska sowieckie.

 

Republika Wszachowska

Teren o łącznej powierzchni 150 km kw. , leżący pomiędzy miejscowościami Bardo – Nieskurzów – Łagowica – Rembów (na północ od Łagowa) był od początku sierpnia opanowany przez oddziały AK.

     Znajdowały się tu podlegające bezpośrednio dowódcy dywizji oddział partyzancki (w sile batalionu) kpt Eugeniusza Kaszyńskiego „Nurt” oraz wywodzący się z BCh oddział partyzancki Eugeniusza Fąfary „Nawrot”. Na tym terenie mobilizowały się także oddziały z podobwodów Łagów  (Obwód Opatów AK). Od początku sierpnia prowadziły one walki z oddziałami niemieckimi współdziałając z oddziałami Armii Czerwonej.

Powołanie 2 pułku

4 sierpnia dotychczasowe zgrupowanie 2 ppLeg. AK rozkazem Komendanta Okręgu otrzymało oficjalną nazwę 2 pułku piechoty Legionów Armii Krajowej.

Mjr "Kruk", dowódca 2 ppLeg. AK

     Oficjalnie zostało powołane dowództwo, które de facto już istniało, zreorganizowano dotychczasowe dwa bataliony o numerach II i III (I batalion został rozbity pod Pielaszowem). Zmiany organizacyjne dotknęły także kompanie, których liczebność była nierówna. Dowódca dywizji pod rozkazy dowódcy pułku przekazał czasowo oddział ppor. „Nawrota” oraz siły zmobilizowane w Podobwodzie Łagów i Opatów. Nie jest natomiast prawdą, że już wtedy batalion „Nurta” został włączony jako I batalion do 2 ppLeg.

Sowiecki uścisk

W ciągu kilku najbliższych dni podległe „Linowi” oddziały prowadziły walki, a on sam czynił starania nad doprowadzeniem do zgrupowania odciętych przez front oddziałów. Nie przyniosło to jednak pozytywnych skutków. W nocy z 3 na 4 sierpnia wydzielony oddział dywizji zaatakował i zniszczył niemiecki oddział we wsi Ceber. Wspólnie z sowietami, od 5 sierpnia, prowadzono walki w rejonie Łagowa. Już od następnego dnia rozpoczęły się kłopoty.

     Od 6 sierpnia nastąpiło znaczne osłabienie współdziałania z jednostkami sowieckimi. To samo dotyczyło także stosunków pomiędzy dowództwami. Zmiana ta nastąpiła z chwilą nadciągnięcia jednostek NKWD, posuwających się za frontem. Jednostki NKWD zatrzymywały oddziały polskie, dokonując przesłuchań. Pojedynczy żołnierze i małe patrole były rozbrajane, a często także aresztowane. Nawet cała drużyna ubezpieczająca została podstępnie rozbrojona, a jej żołnierze wywiezieni na przesłuchanie.
     Przykładem niech będą dzieje patroli wysyłanych do pozostających poza linią frontu oddziałów, które miały wchodzić w skład 2 ppLeg. Przybyli do dowództwa łącznicy poinformowali, że w Czajkowie przebywa batalion BCh „Wyrwy”, w Nieskurzy pluton LSB „Mariana”, a w okolicach leśniczówki Grzybów oddział AK kpt. Piotra Kabaty „Wujek” zmobilizowany w Podobwodzie Szydłów. 7 sierpnia wyruszyły trzy patrole, które miały nawiązać kontakt z tymi oddziałami. Dwa patrole wywodziły się z konnego zwiadu II batalionu 2 ppLeg. Patrol pod dowództwem wach. „Edmunda” miał dotrzeć do oddziału „Mariana”. Po wyjściu z lasów kurozwęckich został przechwycony przez NKWD i ślad po nich zaginął. Do dziś nie znamy ich losów. Patrol pod dowództwem kpr. Jana Działowskiego „Mały” miał dotrzeć do oddziału „Wujka”. Także on został zatrzymany przez NKWD, w Mostkach. Dowódca patrolu uciekł wprawdzie z prowizorycznego aresztu, ale nie udało mu się już dotrzeć do dywizji. 

Por. Józef Wiącek "Sowa" - zdjęcie przedwojenne.

     Na czele trzeciego patrolu stanął dowodzący 4 kompanią 2 ppLeg. por. Józef Wiącek „Sowa”. Jemu udało się uniknąć losu pozostałych, ale po przybyciu we wskazaną okolicę dowiedział się jedynie, że oddziały wywodzące się z BCh zostały rozwiązane, zaś kpt. „Wujek” został aresztowany. Patrol szczęśliwie powrócił następnego dnia do dywizji.

     10 sierpnia ten sam patrol pod dowództwem por. „Sowy” ponownie przedarł się na zaplecze frontu z zamiarem doprowadzenia do głównych sił zamelinowanych we wsi Wiązownica rusznikarzy. Tym razem patrol został jednak we wsi Mostki aresztowany przez NKWD i wieziony na wschód. „Sowa” uciekł z transportu we wsi Świniary, a kpr. Walenty Ponikowski „Walek” we wsi Budy Stalowskie. Obaj ukrywali się, ale mimo to ponownie zostali aresztowani już za sowieta. Pomimo okrutnego śledztwa i tortur przeżyli. Mniej szczęścia mieli rusznikarze. Warsztaty zostały skonfiskowane przez Armię Czerwoną, a oni sami aresztowani przez NKWD. Wszelki ślad po nich zaginął.
     Na terenie zajętym przez oddziały dywizji pojawiły się także grupy żołnierzy sowieckich (NKWD?) znających język polski, z zadaniem rozprowadzania manifestu PKWN i namawiania żołnierzy do dezercji i wstępowania do armii Berlinga. Należy przyznać, że liczba zaginionych, dezerterów i aresztowanych sięgała łącznie 15 proc stanów osobowych.

Negocjacje z kimś...

Stosunki z sowietami były coraz bardziej napięte. Ostatecznie wyszła on nich propozycja wszczęcia rozmów, choć od samego początku była to i z jednej i z drugiej strony gra w „kotka i myszkę”.

Por. Witold Józefowski "Miś", jeden z członków delegacji AK.

     Zaproszenie do rozmów wyszło od dowódcy 7 korpusu pancernego gwardii. Rozmówcy ze strony AK podają, że był to generał Muratow. W rzeczywistości jednak dowódcą tej jednostki był generał Mitrofanow. Wynika z tego, że stronie polskiej nie podano prawdziwego nazwiska, co w warunkach frontowych jest możliwe. O wiele bardziej prawdopodobne jest jednak, że rozmowy prowadził jakiś generał wojsk NKWD, podszywający się pod dowódcę 7 korpusu pancernego. Z perspektywy lat wiemy, że praktyki takie były powszechnie stosowane.
     Zgodnie z instrukcją Komendanta Okręgu także dowódca 2 DP nie ujawnił się. W jego zastępstwie miał występować mjr „Kruk”, dowódca 2 ppLeg., który oficjalnie miał być dowódcą wszystkich jednostek polskich. Na pierwsze rozmowy udał się jednak kpt. Stefan Kępa „Pochmurny” w asyście: por. Dionizego Mędrzyckiego „Reder” oraz ppor. Witold Józefowski „Miś”.
     Już podczas pierwszego spotkania oznajmiono im, że oddziały polskie muszą się podporządkować PKWN i wejść do armii Berlinga. Jako argument podano fakt, że w związku z zakończeniem okupacji niemieckiej na tym terenie zadania polskich oddziałów zostały wyczerpane. Polska delegacja zasłoniła się brakiem pełnomocnictw do podjęcia decyzji. Rozmowy zostały odroczone, ale sowieci zażądali przybycia mjr. „Kruka” w celu sfinalizowania rozmów.
     Dowódca 2 dywizji nie miał zamiaru podporządkować się żądaniom sowieckim i rozwiązanie widział w wyprowadzeniu sił AK ze strefy sowieckiej przez płynną jeszcze linię frontu. Manewr ten wymagał przede wszystkim skoncentrowania sił polskich możliwie najbliżej frontu i to do tego w jego najsłabszym ogniwie. Aby zyskać na czasie dowódca dywizji podjął decyzję, że należy prowadzić pertraktacje taktownie i cierpliwie zyskując niezbędny czas na rozpoznanie frontu i zakończenie koncentrowania oddziałów.
     W nocy z 8 na 9 sierpnia oddziały AK przesunęły się z rejonu Zbelutki, Szumska, Barda oraz Łagowa i zgrupowane w okolicy: Nieskurzów – Wszachów – Stobiec. Nie budziło to zastrzeżeń strony sowieckiej bowiem właśnie we Wszachowie stacjonowało dowództwo 7 korpusu pancernego gwardii, a ruchy polskich oddziałów wyglądały na przygotowania do przyjęcia sowieckich żądań. Jednocześnie z przegrupowaniem w teren wyruszyły patrole z batalionu „Nurta”, które miały sprawdzić możliwości przejścia przez Pasmo Jeleniowskie.

Spotkanie we wsi Bardo I batalionu 2 ppLeg. z sowieckim zwiadem.

     9 sierpnia do sowieckiej kwatery we Wszachowie przybył mjr „Kruk” w towarzystwie oficerów, którzy prowadzili pierwsze rozmowy. Poprzednie propozycje sowieckie zostały powtórzone, ale już w formie bezwarunkowego żądania. Po wyjaśnieniu przyczyn „Kruk” ich nie przyjął. Grając na zwłokę „Kruk” zaproponował udział w rozmowach oficerów armii Berlinga, dla wyjaśnienia niektórych wątpliwości, oraz zawieszenie rozmów do czasu ich przybycia, jak również w celu porozumienia się z własnym, nadrzędnym dowódcą.
     Sytuacja stawała się coraz bardziej groźna dla strony polskiej. Sowieci przystąpili bowiem do niedwuznacznego koncentrowania swoich oddziałów obstawiając rejon zajęty przez oddziały dywizji. Z frontu wycofywano nawet czołgi, które ustawiano frontem w kierunku oddziałów AK. Dowódca dywizji zdawał sobie sprawę, że nadchodząca noc będzie miała kluczowe znaczenie dla istnienia podległych mu oddziałów. Przygotowując je do odskoku, podjęte zostały następujące decyzje:
- zezwolono na opuszczenie oddziałów przez żołnierzy poniżej 18 lat, ojców rodzin i jedynych żywicieli rodziny,
- zezwolono na odejście żołnierzy o słabym zdrowiu, albo z obrażeniami na ciele,
- zezwolono także na odmeldowanie się ze służby tych żołnierzy, którzy wywodzili się z innych okręgów AK lub podjęli służbę na skutek ukrywania się przed Niemcami, a nie z pobudek patriotycznych.
     W wyniku tych działań odeszła znaczna ilość ludzi. Dotyczło to głównie 2 ppLeg. Z 4 kompanii „Jędrusie” odeszła większość żołnierzy, którzy pochodzili z podokręgu Rzeszów AK. Ogólnie stan liczbowy pułku zmniejszył się do ok. 60 proc. stanu z 4 sierpnia. Zmiana ta wpłynęła jednak na polepszenie uzbrojenia pojedynczego żołnierza.
     W tym samym czasie rozpoznanie „Nurta” stwierdziło, że Niemcy utrzymują w swoich rękach szosę z Łagowa do Nowej Słupi, ryglując przejście pomiędzy Świętym Krzyżem, a Górą Jeleniowską. Droga Piórków Podłazy – Jeleniów jest zamknięta zasiekami i zaminowana na wlocie do Jeleniowa, ale jej odnoga do Skoszyna znajdowała się w rękach kompanii por. Jerzego Stefanowskiego „Habdank” z batalionu „Nurta”. Pluton pchor. Mieczysława Młudzika „Szczytniak” stał nawet na kwaterach w Kuninie, po północnej stronie Łysogór. Drużyna pchor. Zdzisława Rachtana „Halny” rozpoznawała możliwości przejścia w rejonie Góry Witosławskiej. Stwierdzono, że droga Nieskurzów – Rostylice jest wolna od nieprzyjaciela. Meldunki te dawały dobrą prognozę sforsowania Pasma Jeleniowskiego bez walki z oddziałami niemieckimi.
     Tymczasem trwały przewlekłe rozmowy w sowieckiej kwaterze, które miały dać oddziałom dywizji tak niezbędny czas. Wieczorem przybyli na rozmowy oficerowie polityczni z armii Berlinga. Nie wnieśli jednak do rozmów nic nowego. Według nich oddziały AK powinny złożyć broń, po czym oficerowie mieli być odesłani na punkt zborny do Jarosławia, a szeregowcy i oficerowie do ośrodków zapasowych na Lubelszczyźnie. Po przeszkoleniu mieli być rozdysponowani do dywizji polskich… pod dowództwem sowieckim. Mjr. „Kruk” odmówił wykonania sowieckich żądań stwierdzając, że w razie użycia siły oddziały AK będą się broniły, a ich zamiarem jest wyście z sowieckiej strefy i kontynuowanie walki pod własnym dowództwem. Rozmowy zakończyły się domniemaną zgodą strony sowieckiej na odejście dywizji.
     W nocy z 9 na 10 sierpnia oddziały AK przeszły dwiema kolumnami przez Pasmo Jeleniowskie: batalion „Nurta” posuwając się drogą Piórków – Skorzyn Stary, a 2 ppLeg. drogą Nieskurzów Stary – Rostylice.

3 pułk

Z początkiem sierpnia rozpoczęła się mobilizacja w Obwodzie Opatów, który miał utworzyć 3 pułk piechoty Legionów AK. Mobilizacja przebiegała jednak w ciężkich warunkach co odbiło się na jej efektach.

Kpt. Jan Wojciechowski "Aiz", dowódca 3 ppLeg. AK

     W wioskach kwaterowały oddziały niemieckie wyłapujące mężczyzn do robót fortyfikacyjnych. Z magazynów trudno było wydobyć broń. Koncentracja została dodatkowo utrudniona rozkazem, że na jej miejsce mogą się stawić oddziały po skompletowaniu pełnych kompanii. Ostatecznie w rejonie Kraszkowa, u stóp Pasma Jeleniowskiego, udało się utworzyć jedynie jedną kompanie wojska.
     Przed całkowitym fiaskiem uratowały tworzący się pułk decyzje podjęte 10 sierpnia przez dowódcę dywizji, który dotarł w okolicę po oderwaniu się od wojsk sowieckich. Ostatecznie utworzono I batalion 3 ppLeg w składzie trzech kompanii z tym, że dwie były zmobilizowane przy 2 ppLeg. Dowódcą batalionu został por. Antoni Krupa „Witold”. Utworzono także dowództwo pułku na czele którego stanął kpt. Jan Wojciechowski „Aiz” dotychczasowy Komendant Obwodu Opatów.
     Należy zaznaczyć, że w lasach starachowickich, na północ od Ćmielowa zmobilizowało się także około 150 żołnierzy pod dowództwem kpt. Dezyderiusza Lenartowicza „Wierny”. Oddział ten nie mógł jednak przedostać się do głównych sił pułku.

Ostrowiec Świętokrzyski

Zgrupowanie poddodziałów dywizji w rejonie Pasma Jeleniowskiego oraz meldunki o nadciągających oddziałach Armii Czerwonej dawały nadzieję na wspólne przeprowadzenie operacji opanowania Ostrowca Świętokrzyskiego.

     Po oderwaniu się od wojsk sowieckich oddziały 2 dywizji prowadziły intensywne rozpoznanie we wszystkich kierunkach, które kończyło się walkami z Niemcami. W ślad za oddziałami AK podążyły także oddziały Armii Czerwonej. Zagon pancerny ze składu 55 brygady pancernej gwardii, który przedarł się w okolicę postanowił wykorzystać zaistniałą na froncie sytuację i opanować Ostrowiec Św. W realizacji śmiałego planu miały wziąć udział zgrupowane oddziały dywizji oraz oddziały znajdujące się w okolicach Ostrowca pod dowództwem kpt. „Wiernego”. Kluczem do powodzenia było skoordynowanie działań z dwóch kierunków.

     W celu nawiązania kontaktu z oddziałami „Wiernego” zagon pancerny w składzie 6 czołgów i kilku transporterów opancerzonych prowadzony przez polskich przewodników przedzierał się w ich kierunku. W okolicach Bodzentyna został on jednak zatrzymany przez niemiecki kontratak tracąc jeden transporter i jeden czołg. Pozostałe załogi próbowały powrócić na teren zajęty przez oddziały AK, ale część z nich musiała porzucić swój sprzęt i ukryć się wśród miejscowej ludności.
     W takich okolicznościach, już w zarodku, zakończyła się jedyna próba opanowania Ostrowca Świętokrzyskiego przez siły polskie przy wsparciu wojsk sowieckich. Sytuacja na froncie skłoniła także dowództwo dywizji do podjęcia decyzji o przesunięciu oddziałów bardziej na zachód. 11 sierpnia wieczorem wszystkie oddziały przeszły w rejon na północ od Świętego Krzyża. Tym samym kończy się udział dywizji w walkach o utworzenie przyczółka sandomierskiego (baranowskiego), a także wykonywanie akcji "Burza” na terenie Inspektoratu Sandomierz.
     O tym okresie działań tak meldował 11 sierpnia Dowódca Korpusu Kieleckiego (Komendant Okręgu) do Komendanta Głównego AK: „… oddziały 2 DP Leg. Biorą stale udział w torowaniu posuwania się wojsk ZSRR w kierunku Ostrowca i Kielc. Wspólnie walczono o Staszów, Bogorię, Klimontów, Stopnicę. (…) Wszędzie żołnierz AK jest strażą przewodnią wojsk ZSRR, zadając ciężkie straty nieprzyjacielowi i przyspieszając jego wycofanie.”

4 pułk

Od 3 sierpnia mobilizowały się oddziały AK z Obwodów Kielce i Stopnica, które miały odtworzyć 4 ppLeg. wchodzący w skład 2 dywizji. Pod dowództwem mjr Józef Włodarczyk „Wyrwa” oddziały  miały opanować Kielce.

Mjr Józef Włodarczyk "Wyrwa", dowódca 4 ppLeg.

     I batalion mobilizował się w rejonie Niwek Daleszyckich pod dowództwem por. Maksymiliana Lorentza „Katarzyna”. II batalion mobilizował się w rejonie lasu Gruchawka, koło Kielc, pod dowództwem por. Stanisława Mikołajczyka „Rozmaryn”. 7 sierpnia dowódca pułku wydał rozkaz dotyczący przewidywanego uderzenia na Kielce, które miało nastąpić z chwilą zbliżania się wojsk sowieckich albo w przypadku zagrożenia ludności miasta. W związku z tym rozkazem oba bataliony zostały zgrupowane w lasach w okolicach Zagnańska.
     W zgrupowaniu nie brał udziału III batalion, który zaczął się tworzyć dopiero 11 sierpnia w Marzyszu pod dowództwem mjr. Eugeniusza Siwochy „Piotr”. Batalion ten ze względu na braki w uzbrojeniu nie wziął udziału w dalszych działaniach pułku.

Na Kielce

W nowej sytuacji militarnej głównym zadaniem zgrupowanych oddziałów 2 DP miało być opanowanie Kielc. Operację miały przeprowadzić wszystkie siły dywizji.

     Przygotowania do opanowania Kielc rozpoczęły się z chwilą kiedy, 7 sierpnia,  w rejonie I batalionu 4 ppLeg. pojawiły się sowieckie oddziały frontowe. Zgodnie z planami atak na Kielce miał wyprzedzać natarcie sowieckie, a zadaniem 4 pułku było opanowanie i utrzymanie miasta. Planowany termin ataku wyznaczono na 14 sierpnia, ale jego wykonanie uzależniono od sytuacji frontowej. Równolegle rozważano drugi wariant ataku, który miał nastąpić niezależnie od sytuacji na froncie, a związany był z ewentualnymi masowymi represjami i morderstwami w Kielcach. W tym przypadku siły 4 pułku były niewystarczające i zamierzano je wzmocnić pozostałymi oddziałami 2 dywizji.

Sztab dywizji

Kolejne działania dywizji uzależnione były od sytuacji frontowej i ten czas oddziały wykorzystały na szkolenie oraz reorganizację struktur. Ostatecznie ukształtował się także sztab 2 Dywizji Piechoty.

     2 ppLeg. od 12 sierpnia stacjonował na północ od Świętego Krzyża. Razem z nim stacjonował oddział dyspozycyjny dowódcy 2 dywizji piechoty (batalion „Nurta”). Oddziały zajmowały wioski: Dębno, Wola Szczygiełkowa, Jeziórko i Brandys przeprowadzając w okolicy drobne akcje.
     3 ppLeg. składający się tylko z jednego batalionu stacjonował w tej samej okolicy oczekując na wzmocnienia z terenu macierzystego obwodu.
     4 ppLeg. stacjonował w okolicy Zagnańska. Składał się z dwóch batalionów i prowadził intensywne szkolenie oraz reorganizację kompanii.
     Można przyjąć, że w tym czasie ustalił się ostateczny kształt sztabu dywizji, który przedstawiał się następująco:
Dowódca dywizji – płk Antoni Żółkiewski „Lin”,
P.o. Szefa Sztabu – kpt. Michał Mandziara „Siwy”,
Oficer operacyjny – kpt. Leon Torliński „Kret”,
Oficer łącznikowy (adiutant) – kpt. Witold Sągajłło „Sandacz”,
Oficer ds. zrzutów i lotnictwa – por. pil. Władysław Szumowski „Pokrzywka”,
Dowódca żandarmerii – por. Dionizy Mędrzycki „Reder” (objął funkcję po 18 sierpnia),
Dowódca saperów – kpt. Tadeusz Struś „Kaktus”,
Dowódca szwadronu zwiadu konnego – rtm. Karol Wickenhagen „Pobóg”,
Dowódca łączności – kpt. Tadeusz Osiński „Szum”,
Dowódca artylerii – por. Roman Ziętek „Korwin”,
Szefowie służb:
Szef sądu polowego – por. Leon Byszewski „Komar”,
Szef służby zdrowia – kpt. Jan Aleksandrowicz „Szerszeń”,
Szef służby duszpasterskiej – ks. kpt. J.Maruszewicz „Rogala”, proboszcz parafii Przybysławice.
     W miejscach stacjonowania pułki obchodziły Święto Żołnierza (15 sierpnia) i tego dnia wieczorem otrzymały rozkaz nakazujący zawieszenie akcji „Burza” i przejście do realizacji akcji „Zemsta” polegającej na marszu na odsiecz walczącej stolicy.

Źródła

Przy opracowywaniu tekstu korzystaliśmy z następujących materiałów:

Borzobohaty W.: „Jodła”,
Pyzik K.: „Sylwetki nieznanych bohaterów”,
Sierant P.: „2 Pułk Piechoty Legionów Armii Krajowej”.

Wróć