Zadania

Szewczyk Zygmunt „Bartek” - szef Oddziału II

Oddział II Sztabu Okręgu zajmował się wywiadem i kontrwywiadem. 

     Wywiad zajmował się zbieraniem i opracowywaniem wszelkiego rodzaju informacji dotyczących działalności okupanta. Szczególny nacisk położono na rozpoznanie sił zbrojnych wroga. Wypracowano proste, ale skuteczne metody np. ilość wypiekanego chleba lub nawet ilość pobieranego zapasu mąki pozwalała obliczyć liczebność jednostki, jeżeli znana była dzienna norma chleba przypadająca na żołnierza. Podobne wnioski można było wyciągnąć z danych o produkcji masarni czy ilości bielizny żołnierskiej odsyłanej do pralni.
     Szczególną uwagę zwracano na arterie komunikacyjne, które zostały oplecione siecią posterunków obserwacyjnych, co pozwalało obserwować przemieszczanie się jednostek w skali okręgu, a następnie kraju. Oczywiście siatka informatorów sięgała także do fabryk i zakładów oraz instytucji publicznych. Wywiad obejmował także zbieranie informacji dotyczących społeczeństwa, jego zachowań, strat itd. Kontrwywiad miał czuwać nad bezpieczeństwem własnym organizacji a także zbierać wiadomości o zamierzeniach kontrwywiadu niemieckiego.
     Zorganizowanie struktur, które mogły wypełnić nakładane na nie zadania nie było łatwe. Wymagało wnikliwego sprawdzenia osób przewidzianych do pracy wywiadowczej, a na to potrzebny był czas. Pozyskane do pracy osoby wymagały także odpowiedniego przeszkolenia, które trwało zresztą przez cały czas okupacji. Szkolenia odbywały się w formie instruktażu pisemnego oraz indywidualnych odpraw.
Wszystkie te powody sprawiły, że okres organizacyjny oddziału zakończył się dopiero w połowie 1940 roku.

Struktura

Praca wywiadu opierała się na dwóch odrębnych siatkach wywiadu.

     Jedną była sieć obwodowa – przy każdej komendzie obwodu działał referat II oddziału. Druga „centralna” kierowana była przez ekspozytury II Oddziału Sztabu Okręgu. Na terenie okręgu działały dwie ekspozytury: w Radomiu i Częstochowie. Sieci były od siebie odizolowane. Chodziło, bowiem aby wiadomości do Okręgu napływały z dwóch źródeł, co umożliwiało sprawdzenie ich wiarygodności.
     Skomplikowany charakter działania wywiadu wymagał zorganizowania odrębnego systemu łączności. Został on rozbudowany w lipcu 1943 roku, kiedy wprowadzono jeszcze jeden szczebel kierowniczy: stanowisko szefa II wydziału przy sztabie inspektoratu, któremu od tej chwili podlegali kierownicy referatów przy komendach obwodowych.

Dowództwo Oddziału

Na przestrzeni lat zmianiała się struktura oddziału i obsada poszczególnych stanowisk, ale postaramy się prześledzić najawżniejsze zmiany:

Dowództwo

Mieczysław Bielenin „Ramzes” - I zastępca szefa Oddziału

Szef Oddziału – Zygmunt Szewczyk „Bartek" – przez cały czas okupacji.
I zastępca –  Mieczysław Bielenin „Ramzes” – od 1939/40 do styczeń 1945 r.,

II zastępca –  Jan Górski „Faraon” - od luty 1941r. do styczeń 1945 r.

 

Łączniczki oddziału:

Żadna sieć wywiadu nie mogła działać bez sprawnej sieci łączności. Poniżej przedstawiamy te z łączniczek które działały bezpośrednio dla szefostwa Oddziału:

-Bukowska Zofia „Hanisia”,

-Dobijówna Stefania „Stefa”,

-Garmulewicz Zofia „Mirek”,

-Gierowska Maria „Marysia”,
-Grabosz Zofia „Lucyna”,

-Górska Irena "Maryla" 
-Janowska Wiktoria „Barbara”,

-Kuśmierska Anna „Ewa”,


-Patlewicz Natalia „Celestyna”,
-Polakowska Wanda „Wanda”,
-Polakowska Czesława „Czesia”,

-Sowiar Maria "Olga", "Janina",
-Sabat Maria „Wanda”,
-Terlecka Krystyna „Kasia”,
-Terlecka Maria „Włada”

-Torlińska Wiktoria „Wika”,

Zespół specjalny:

Gierowska Stefania "Pnienia"

Dowództwu podlegał zespół pracowników oddziału do zadań specjalnych. Składał się zapewne z osób które ze względu na swoją profesję czy działalność miały dostęp do wielu informacji.
-Gierowska Stefania „Pnienia” - kierownik zespołu,

-Franke Artur „Artur” inżynier chemik,
-Kawecki Zbigniew „Brzoza”,
-Konasiewicz Michalina „Ciotka Helena”,
-Łukaszczyk Józef „Jóźwiński”,
-Migas Stefan „Zawisza”,
-Pawłowski Józef ksiądz – aresztowany 10 lutego 1941 r.,
-Piekarski Stanisław „Pomsta”.

Skrzynki kontaktowe:

Na przestrzeni lat wiele lokali służyło na potrzeby wywiadu okręgu. Podajemy te które udało nam się ustalić:

 

Kielce:

-Janina Białowąs i mąż: sklep spożywczy przy ul. Piotrkowskiej (mąż aresztowany i stracony na Majdanku w 1942 r.)

-Zofia Bochniewska „Nina”: sklep galanteryjny przy ul. Żeromskiego

-Aniela Grelowa: księgarnia przy ul. Żeromskiego
-Stefania Gierowska „Pnienia”: ul. Sienkiewicza 11,
-Maria Kubacka „Maria”: ul. Wesoła 42,

-Konasiewicz Janina "Jaśka" ul. Słowackiego.

 

Radom:

Maria Bukowska „Maria”, 
Natalia Patlewicz „Celestyna”,
„Kazimiera”, Radom ul. Młynarska 10

 

Częstochowa:
Helena Golawowa „Hela”, 

Kancelaria:

Jakóbiec Anna "Helenka" - kierownik kancelarii

Zawsze istniał lokal który był "centralną" kancelarią. Zasady ścisłej konspiracji sprawiły, że nigdy nie został zdekonspirowany. Niestety nie zawsze wiemy gdzie on był zlokalizowany:

 

Kielce:

- W okresie od początku powstania do grudnia 1940r. szefostwa oddziału przebywało w Kielcach. Prawdopodobnie w tym czasie  kancelaria mieściła się w mieszkaniu Stefanii Gierowskiej "Pnienia" znajdujący się przy ulicy Sienkiewicza 43, ale nie mamy co do tego pewności.

- latem 1944 r., w okresie przygotowania do akcji Burza szefostwo wywiadu ponownie przeniosło się do Kielc, a w zasadzie do leśniczówki Kołomań koło Samsonowa, choć należy przypuszczać, że to właśnie do Kielc docierali łącznicy. Niestety nie wiemy który lokal mógł pełnić funkcje kancelarii.  

 

Radom:

Od styczeń 1941 r. do lata 1944 roku siedzibą szefostwa oddziału był Radom. W tym okresie funkcję kancelarii dełnił dom rodziny Jakóbców przy ul. Żeromskiego 17. Miał on idealne warunki do pracy konspiracyjnej, gdyż dom mieścił się przy ulicy ruchliwej, biegnącej w centrum miasta i posiadał dwa wejścia  od frontu przez sklep z porcelaną i drugie od podwórza. Lokal mógł funkcjonować dzięki następującym osobom:

-Anna Jakóbiec „Helenka”: szef kancelarii, szyfrantka, maszynistka,
-Jan Jakóbiec „Janosik”: kierownik pracowni fot.-laboratoryjnej 
-Wiesław Jakóbiec „Juhas”: łącznik i ochrona lokalu  (16-letni harcerz)
-Janina Jakóbiec „Stacha”: gospodyni pracowni i łączniczka,

 

Częstochowa:

Od października 1944 roku szefostwo oddziału mieściło się w Częstochowie, ale nie mamy informacji który z lokali pełnił funkcję kancelarii. 

Ekspozytura wywiadowcza w Radomiu

Ekspozytura wywiadowcza w Radomiu – kryptonim „Sosna” powołana  została w styczniu 1941 r. 

Obsada:

Jerzy Ewaryst Żetycki „Andrzej” - szef ekspozytury w Radomiu

Obsada ekspozytury przedstawiała się na przestrzeni lat w następujący sposób:

-Jerzy Ewaryst Żetycki „Andrzej” – szef ekspozystury od styczeń 1941 r. do 19 września 1942 roku, kiedy dowodząc oddziałem likwidacyjnym poległ na stacji kolejowej Różki,

-Bretsznajder Halina "Olga" - zastępca szefa ekspozytury od ? do 29 września 1942 r. aresztowana,
-Adam Wodecki „Witold” - szef ekspozytury od listopad 1942 r. do luty 1942 r.,
-Józef Teliga „Habdank” - zastępca szefa ekspozytury w 1942 r. i szef ekspozytury od 1 luty 1944r. do styczeń 1945 r. 

 

     Prawdopodobnie w pierwszym okresie działalności najważniejszym punktem kontaktowym było mieszkanie przy ul. Słowackiego 14 w Radomiu, należące do Stanisławy Winczewskiej (aresztowana 24 września 1942 r. w związku ze sprawą "Relampago".)

Wywiad pocztowy

W strukturze ekspozytury funkcjonowała komórka wywiadu pocztowego obsługująca niemiecką pocztę polową (Feldpost) w Radomiu. Nie znamy dokładnego czasu w którym działała komórka, a ustalony przez nas skład przedstawia się następująco:

-Stanisław Konfederak „Władysław” - kierownik,

-Marta Chodnikiewicz "Joaśka" - kancelaria i łączność,

-Alfreda Żarnocka „Lucyna” - tłumacz i łączniczka,

-Alfreda Adamik „Tola” - tłumacz,

-Mussel „Ślązak” - tłumacz,

Oddział bojowy ekspozytury

W strukturze ekspozytury funkcjonował specjalny oddział bojowy, ale niestety nie wiemy kiedy został powołany. Jego dowódcą był Mieczysław Wrona „Szymon” (jako komendant Dzielnicy Nr 3 – Stare Miasto w Podobwodzie Radom używał pseudonimu „Oracz”).
Żołnierzami oddziału byli:
-Grębosz Józef „Bill” – rozstrzelany 31 grudnia 1942r. na Firleju koło Radomia,
-Kapel Kazimierz „Wróbel” – stracony 11 października 1942r. w Rożkach,
-Stelmaszczyk Tadeusz „Aron”,
-Gołębiowski Zbigniew „Budrys”,

-Nowakowski Stanisław „Poręba”.
Wiele wskazuje, że członkami oddziału były jeszcze inne osoby, ale aktualny stan badań nie pozwala tego potwierdzić. Nie wiemy także jakie działania prowadził oddział.
Oddział został praktycznie rozbity w wyniku zdrady „Relampago” i wydarzeń związanych z próbą jego likwidacji – 19 września 1942 r. co zostało opisane niżej. 

Broń dla ekspozytury

Wrona Mieczysław "Szymon"

     Prowadzenie walki w warunkach miejskich wymuszało posiadanie krótkiej broni. Istnienie w Radomiu Fabryki Broni gdzie produkowano pistolety marki Vis skłaniało konspiratorów do podjęcia działań w celu ich pozyskania. Już w 1939 r., bezpośrednio przed wejściem Niemców, z zakładu wyniesiono pewną ilość gotowych luf, które znalazły się w rękach AK. Teraz należało wynieść z zakładu kolejne części.
     W celu zorganizowanego wynoszenia broni utworzono specjalną komórkę którą kierował Kazimierz Bator „Marcin” (pracownik magazynu stali).
Należeli do niej:
Stanisław Maj „Jurand”(pracownik magazynu stali),
Tadeusz Kosiarski „Fred” – kierowca,
Józef Rolecki „Olek” – pomocnik Kosiarskiego,
Zbigniew Kubisiak „Mirka” – kierownik ekspedycji,
Józef Saramonowicza – kierownik kolumny Vis.
Zapewne w proceder wykradania broni zaangażowani byli i inni pracownicy, ale nie jest to dostatecznie udokumentowane. Dotyczy to np. Józefa Molendy - to być może dzięki niemu powstała komórka "amunicyjna" w skarżyskim "Hasagu".

     Kluczową osobą w pozyskiwaniu elementów broni był Józef Saramonowicz. Dlaczego? Główne części do produkcji broni tj. chwyt i zamek miały przed obróbką nadane numery, były one ewidencjonowane. Osoba, która nadawała numery pracowała dla ZWZ i dla niektórych w/w części nadawała ten sam numer. Potem lista z tymi numerami trafiała do majstra kolumny Visa którym był: Józef Saramonowicz. Od niego Niemcy odbierali już pistolety. Józef Saramonowicz odkładał pistolety z podwójną numeracją i przekazywał je Batorowi i Majowi.

     Bator i Maj pracując na magazynie stali jeździli m.in. na produkcję, gdzie produkowane były pistolety. Mieli oni możliwość ich pobierania i ukrywania w skrytce na magazynie stali. Broń wynoszona była z Fabryki w różny sposób. Jeden polegał na tym, że Kubisiak, Bator lub Maj wynosili pistolety ukryte pod ubraniem. Było to niebezpieczne, gdyż straż rewidowała wyrywkowo ludzi wychodzących z zakładu. Podobnie robili Rolecki i Kosiarski, którzy ukrywali broń w samochodach. Najczęściej broń była z fabryki wywożona oficjalnie, ale fałszowane były przez Kubisiaka dokumenty wywozowe – okazywane strażnikom, opiewały na większą ilość sztuk, niż przekazywana odbiorcom. W drodze między fabryką a odbiorcą broń przeznaczona dla AK była przekazywana dalej – najczęściej do sklepu Stanisława Nowakowskiego „Poręba”.

     Ze względów bezpieczeństwa należało usunąć z Visów numery naniesione w Fabryce, gdyż Niemcy mieli drugie egzemplarze o tych samych numerach. Wykrycie chociażby jednego takiego egzemplarza świadczyłoby o tym, że pracownicy Fabryki Broni, a więc osoba nanosząca numery ewidencyjne na części oraz pracownicy kolumny Visa w Fabryce produkują nielegalnie broń i przekazują ją AK. Niestety przebieg wydarzeń 19 września 1942 r. pokazał, że konspiratorzy wypełnili wszystkich zasad bezpieczeństwa. 

     Likwidacja komórki ma związek z próbą likwidacji niemieckiego agenta Maksymiliana Szymańskiego "Relampago" i aresztowaniami jakie w związku z tą akcją nastąpiły. 

Komórka "amunicyjna"

Już w maju 1941r. kierujący ekspozyturą wywiadu Jerzy Ewaryst Żetycki „Andrzej zorganizował komórkę która zajmowała się wykradaniem z zakładów w Skarżysku amunicji i jej przerzutem do Radomia.

A.Molenda "Olek" - zdjęcie okupacyjne.

     Być może komórka powstała dzięki temu, że  Aleksander Molenda "Olek" (pracujący w zakładach "Hasag" w Skarżysku) był bratem Aleksandra Molendy, który jako pracownik radomskiej Fabryki Broni był w tamtejszej komórce zajmującej się wykradaniem broni dla ekspozytury wywiadu. 

      Kluczową osobą w organizacji siatki był zatrudniony w "Hasag" brygadzista z działu nabijania pocisków Tadeusz Gąska „Tadek”. Razem z nim naboje wynosili Jerzy Krajewski „Iskra” i Marian Karlikowski „Wilczyński”. Zdobycz trafiała razem ze śmieciami na furmankę Mieczysława Napory „Śnieżyński”, który wywoził naboje z zakładu. Z furmanki naboje odbierała łączniczka K. Szaniawska „Dzięcioła”, która dostarczała je do jednej z dwóch skrzynek kontaktowych: w domu Jana Wójtowicza „Wróbel” przy ulicy Konarskiego lub do Aleksandra Molendy „Olek”. Przerzut amunicji do Radomia odbywał się dzięki trzem łączniczkom: „Dzięcioła”, NN „Janka” oraz Marii Chodnikiewicz „Joaśki”. „Dzięcioła” będąc pracownicą apteki przewoziła amunicję w pustych opakowaniach po lekach, natomiast dwie pozostałe udawały wiejskie kobiety i przewoziły amunicję w specjalnie wyprodukowanych wiklinowych koszykach z podwójnym dnem. W Radomiu amunicja dostarczana była do dwóch punktów. Jednym z nich opiekował się Kazimierz Kapel „Wróbel”, jednocześnie członek grupy bojowej radomskiej ekspozytury wywiadu.

     Przerzut amunicji bez problemów trwał do września 1942r. kiedy to w związku ze sprawą Maksymiliana Szymańskiego „Relampago” nastąpiła likwidacja grupy przerzutowej. 19 września 1942 z Radomia udała się pociągiem do Końskich grupa bojowa ekspozytury wywiadu, aby wykonać wyrok na „Relampago”. Na stacji kolejowej Rożki” grupa została zaatakowana przez Niemców. Podczas walki do niemieckiej niewoli dostał się „Wróbel”, który niestety nie wytrzymał przesłuchania i wyjawił znane sobie kontakty.

     Jako pierwsi aresztowani zostali Aleksander Molenda „Olek” i Tadeusz Gąska „Tadek”. Żona Molendy, po aresztowaniu swojego męża, ostrzegła mamę Jerzego Krajewskiego „Iskra” przed niebezpieczeństwem. Niezwłocznie opuścił on mieszkanie, ale zanim zamelinował się w Skarżysku Książęcym ostrzegł Mariana Karlikowskiego „Wilczyński”, a ten pozostałych członków grupy. Niestety Wójtowicz i Napora nie zastosowali się do ostrzeżenia. Na wszelki wypadek uzyskali trzydniowe zwolnienia lekarskie i nie przyszli do pracy w „Hasag”, ale gdy po upływie trzech dni pojawili się w zakładzie zostali natychmiast aresztowani.
Łącznie aresztowano cztery osoby:
-Aleksander Molenda „Olek” zesłany do obozu koncentracyjnego gdzie został zamordowany,
-Jan Wójtowicz „Wróbel” prawdopodobnie rozstrzelany na Firleju koło Radomia,
-Tadeusz Gąska „Tadek” zesłany do obozu Auschwitz przeżył wojnę zmarł wkrótce po powrocie do domu,
-Mieczysław Napora „Śnieżyński” zesłany do obozu koncentracyjnego gdzie został zamordowany.
Uratowały się także łączniczki, ale aresztowania rozbiły całkowicie grupę która nigdy nie została odbudowana.

Ekspozytura wywiadowcza w Częstochowie

Ekspozytura w Częstochowie posiadała kryptonim „Michał”, ale nie wiemy kiedy została powołana. 

Obsada:

Na temat obsady wiemy niestety niewiele: 

-Edmund Reimschussel „Michał” - szef ekspozytury przez cały czas okupacji, 

Pracownicy:

Równie niewiele wiemy o obsadzie osobowej ekspozytury. Udało się ustalić jedynie następujące osoby związane z działalnością w tej komórce wywiadowczej:

-Franke Irena "Iskra" - łączniczka,

-Franke Halina "Kozak" - łączniczka,

-Laubner Hans "Stop" (polskie nazwisko Jan Zygmunt Artur Lauber),

-Reimschussel Maria "Fala",

Reorganizacja w 1944 roku

     Nie wiemy jak od początku funkcjonowania wyglądała strura oddziału, ale od początku 1944 roku w Oddziale funkcjonowały referaty: Wywiadu, Kontrwywiadu i Legalizacji.

     Oddział nie został objęty reorganizacją w 1944 roku, ale rozpoczęcie akcji "Burza" wymusiło pewne zmiany organizacyjne. Do Sztabu Korpusu Kieleckiego AK powołany został np. II zastępca Szefa Oddziału II, wtedy już major Jan Górski „Faraon”. W tym okresie wywiad okręgu osiągnął apogeum rozrostu organizacyjnego. Liczba członków wraz z agentami osiągnęła około 2000 osób, w tym około 750 kobiet.

     Ostatecznie jesienią 1944 roku struktura II Oddziału uformowała się w następujący sposób:
szef oddziału – mjr Zygmunt Szewczyk „Bartek”
zastępca szefa mjr Mieczysław Bielenin „Ramzes”
szef Referatu Bojowego – mjr Jan Górski „Faraon”
szef Referatu Organizacyjnego – NN „Kordian”
szef Referatu Kontrwywiadu – NN „Konrad”
szef Referatu Więziennictwa – NN „Karol”
szef ekspozytury w Częstochowie – Reimschussel Edward „Michał”
szef ekspozytury w Radomiu – Teliga Józef „Habdank”

 

Na Francję

     Dużym osiągnięciem wywiadu okręgu było w 1940 roku ustalenie ruchów niemieckich wojsk przerzucanych w głąb Rzeszy, co zapowiadało rychłe uderzenie na Francję. W związku z tym siły okupacyjne stacjonujące na terenie okręgu zmalały do dziewięciu batalionów różnych typów (stanowiących równowartość zaledwie trzech pułków piechoty, podlegających sztabowi 372 dywizji piechoty.

Klucz

     W końcu 1940 roku komórce wywiadowczej ZWZ w Sandomierzu udało się skopiować dokument o wielkiej wadze: klucz tożsamości dowództw. Wykradziono go jednemu z wyższych oficerów sztabowych Wehrmachtu, kwaterującemu wówczas w tym mieście. Umożliwiło to szybkie rozpoznawanie niemieckich wielkich jednostek przerzucanych przez terytorium Polski na kolejne areny działań frontowych.

 

„Afrika-Korps”

     Siatka wywiadowcza Okręgu Kielce, jako pierwsza wpadła na ślad przygotowań niemieckich do działań w Afryce. Była to typowo mozaikowa praca rozpoznania agenturalnego. Kierował nią kpt. Mieczysław Drewicz Urban”. Jak wyglądała cała operacja?
     Wczesną jesienią 1940 dwaj lekarze Witold Tylusiński i Kamiński przekazują do wywiadu informację o przybyciu do Kielc specjalnej grupy niemieckich lekarzy. Dalsze rozpoznanie ustaliło, że miejscowy szpital otrzymał znaczną liczbę szczepionek przeciwko chorobom tropikalnym.
     Dalsze meldunki i obserwacja szpitala pozwalają stwierdzić, że do szpitala zgłaszają się niewielkie grupy żołnierzy Wehrmachtu, którym wstrzykuje się te właśnie szczepionki.
     Wreszcie z terenu zaczynają napływać kolejne informacje. Wynika z nich, że na piaszczystych terenach pomiędzy Kielcami, Włoszczową, a Szydłowcem prowadzone są ćwiczenia jednostki pancernej. Jednocześnie zaobserwowano, że działania ćwiczebne przesuwają się w kierunku południowo-zachodnim. A więc w rejon Błędowa, a dokładnie Pustyni Błędowskiej, której warunki są zbliżone (podczas II wojny światowej) do pustyń afrykańskich. Meldunki donoszą także, że samochody pancerne i czołgi pomalowane są na kolor piasku.
     Układanki dopełniły wiadomości z posterunków obserwujących linie kolejowe. W styczniu 1941 roku posterunki z Kielc i Częstochowy meldują, że odeszły transporty wojskowe do Włoch, a dokładnie do Genui, a dalsza ich trasa prowadzi na Sycylię.
     Wiadomości te w formie specjalnych meldunków były przekazywane przez Komendę Główną do Londynu. Mimo więc utrzymywania tego przedsięwzięcia w głębokiej tajemnicy przez dowództwo niemieckie, wywiad okręgu wykrył formowanie się przyszłych jednostek „Afrika-Korps” na długo przed ich pojawieniem się w Afryce.

 

Kierunek Wschód

     Od początku 1941 roku wywiad okręgu zaobserwował przygotowania niemieckiej maszyny wojennej do kolejnej ofensywy. Według zdobytych informacji z urzędów budowy dróg i mostów, intensywnie pracowano tam nad planami rozbudowy i poprawy stanu głównych szlaków, przez układanie gładkiej nawierzchni oraz wzmacnianie mostów. W transporcie kolejowym zwiększano przelotowość linii przez budowanie posterunków blokowych, pomiędzy istniejącymi już przystankami i rozbudowę bocznic na stacjach węzłowych. Przewidywano także budowę ramp czołowych i bocznych, prócz tego opracowano osobny plan rozbudowy węzła kolejowego w Skarżysku-Kamiennej. Zdobyte dokumenty wskazywały, że zakończenie przebudowy dróg dla potrzeb operacji wojskowych ma nastąpić w terminie do 15 maja 1941 roku. Już wcześniej zakończono odbudowę mostów na Wiśle: w Annopolu, Puławach, Dęblinie i Sandomierzu.
     Reagując na te działania wywiad okręgu rozwinął sieć posterunków obserwacyjno-informacyjnych na głównych węzłach kolejowych. W pierwszej kolejności dotyczyło to: Kielc, Skarżyska-Kamiennej i Częstochowy. W następnej uruchomiono takie posterunki w: Jędrzejowie, Sandomierzu, Radomiu, Końskich i Starachowicach.
     W dalszym rozpoznaniu wywiad stwierdził przystosowanie już istniejących lotnisk w Kucelinie pod Częstochową, w Maslowie koło Kielc, w Piastowie i Sadkowie pod Radomiem do działań wojennych. Budowano tam betonowe pasy startowe, drogi dojazdowe, schrony na paliwo i rozbudowywano sygnalizację świetlną. Kontynuując działania rozpoznawcze wywiad rozpoznał sieć lądowisk pomocniczych w Kozłowicach, Wsoli, Orońsku k/Sadkowa, Sandomierzu, Małusach Wielkich, Złotym Potoku, Kruszynie, Żelislawicach, Klikawie k/Góry Pułaskiej i wreszcie pod Jędrzejowem w miejscowościach: Diament, Mnichów i Nagłowice.
     Kolejnym etapem działania wywiadu, w ciągu marca i kwietnia 1941 roku było zdobycie informacji o wyładowaniu z transportów kolejowych na stacji Niekłań z 240 wagonów bomb lotniczych o wadze 250, 500 i 1000 kg, w Radomiu z 50 wagonów i na lotnisku w Klikawie (1500 bomb). Odnotowano także wzmożony ruch transportów kolejowych z amunicją, materiałami wybuchowymi, benzyną i olejami oraz z makietami samolotów z tektury do pozorowania nieistniejących lotnisk.
     Pod koniec kwietnia 1941 roku kierownictwo wywiadu w okręgu wydało rozkaz zorganizowania na całym terenie sieci posterunków obserwacji lotniczej, który miał na celu uchwycenie kierunku przelotów lotnictwa niemieckiego. Dzięki temu uchwycono trwający około trzech godzin nocny przelot większej formacji w kierunku północno-wschodnim (eskadry przelatywały w odstępach, co 20 minut).
     Wreszcie w kwietniu i maju zaczęły do centrali wywiadu w Kielcach napływać wiadomości o wzmożonym ruchu w kierunku wschodnim licznych związków operacyjnych wojsk niemieckich. W tym czasie rozpoznano 37 dywizji, w tym 11 pancernych i dywizję powietrzno-desantową. Tylko od 25 kwietnia do 20 czerwca 1941 roku wywiad okręgu uchwycił ponad 120 składów transportów kolejowych, które przewiozły ogółem ok. 1100 czołgów i 700 samochodów pancernych.
Jak wynikało z zebranych informacji przygotowywanie napaści na Związek Sowiecki było bezsporne, o czym systematycznie informowano Londyn. Komend Główna ZWZ przewidywała, termin uderzenia armii niemieckiej na drugą połowę czerwca 1941 roku.

 

V-1

     Jednym z największych osiągnięć wywiadu AK jest rozszyfrowanie tajemnicy niemieckiej „cudownej broni”, czyli V-1 i V-2. Jak się okazuje pewne znaczenie w rozpracowaniu tej broni miały meldunki napływające do centrali wywiadu w Warszawie z terenu okręgu. Zaznaczyć jednak należy, że informacje wywiadowcze z terenu okręgu nie miały głównego znaczenia w rozpracowywaniu sprawy.
     Pierwszą informacje na temat nowej broni wywiad okręgu uzyskał prawdopodobnie pod koniec 1941 roku od robotnika przymusowego, który informował: „…na wyspie Uznam w Pennemunde koło Szczecina istnieje fabryka podziemna samolotów i olbrzymie lotnisko, z którego Niemcy odbywają loty bojowe nad Anglię”. Wiadomość zawiera oczywiście wiele błędów (wiemy o tym z perspektywy lat), ale mimo to w styczniu 1942 roku została przekazana przez Komendę Główną AK do Londynu.
     Należy pamiętać, że praca wywiadu polegała właśnie na zbieraniu wszelkich informacji, które na odpowiednim poziomie mogły ułożyć się w najmniej oczekiwany kształt. Tak stało się i tym razem, a sprawę tą prowadzili wywiadowcy KG AK.
     Kolejne informacje o „cudownej broni” pojawiły się w meldunkach wywiadowczych okręgu w lipcu 1944 roku. Meldowano wtedy do Warszawy o wybuchu w dniu 6 czerwca pocisku rakietowego we wsi Mokoszyn (powiat Sandomierski). Ogromna siła wybuchu pozostawiła lej o średnicy 30 metrów i głębokości około 10 metrów. Zniszczone zostały zabudowania jednego z kolonistów niemieckich oraz rannych zostało kilka osób. Meldunki o podobnych wybuchach napływają do Oddziału II Okręgu z Chlewisk i Orońska (Obwód Radom) oraz ze wsi Dąbrówka (Obwód Kozienice).
     Po wybuchu pod Sandomierzem wywiadowcom AK udało się odnaleźć wiele fragmentów oraz część rakiety niezniszczoną eksplozją. Po wykonaniu przez fachowców szkiców zabezpieczonych części oraz ich opisaniu zostały one wraz z odpowiednim meldunkiem wysłane specjalnym kurierem do Warszawy.

Mapy

     Duże znaczenie dla rozpoznania kierunku działań ofensywnych na froncie wschodnim miało rozpoznanie transportu kolejowego, a na tym polu okręg mógł się poszczycić wieloma sukcesami. Wywiad okręgu ustalił, że jeden z rozbitych wagonów był wypełniony mapami sztabowymi południowych terenów Związku Sowieckiego. Dalsze rozpoznanie stwierdziło wzmożony, ciągły ruch nietypowych samochodów i innych pojazdów, na szosach wiodących w kierunku południowo-wschodnim. Jednocześnie wywiad meldował o produkcji dodatkowych map z terenu Kaukazu, co jasno wskazywało na kolejny kierunek ofensywy.
     W latach 1941-44 wywiad okręgu sprawnie wychwytywał przerzucanie wielkich jednostek wojsk niemieckich oraz ich sojuszników (Włosi, Węgrzy, Słowacy).

Zdrajcy i agenci

Poza wywiadem ofensywnym Oddział II zajmował się także wywiadem defensywnym czyli kontrwywiadem. Działania takie prowadzone były na wszystkich szczeblach organizacyjnych w celu zapewnienia bezpieczeństwa pracy konspiracyjnej. Wykryto wielu agentów, na których wykonywane były wyroki. Należy jednak przyznać, że wielu zdrajców uniknęło jednak kary.
Na terenie okręgu w różnym okresie czasu funkcjonowało trzech groźnych agentów, których działalność przyniosła podziemiu bardzo duże straty.
Od początku okupacji siatkę tajnych agentów gestapo tworzył Franz Wittek. Operowała ona głównie w Kielcach i okolicy dlatego została opisana w części dotyczącej Obwodu Kielce AK.
Na stronę wroga przeszedł także Jerzy Wojnowski „Motor”, jeden z najbardziej zaufanych oficerów w Zgrupowaniu Partyzanckim dowodzonym przez Jana Piwnika „Ponury” i z tego powodu została opisana w części poświęconej temu zgrupowaniu.
Poniżej przedstawiamy jedynie opis zdrady Maksymiliana Szymańskiego „Relampago” bowiem swoim rozmiarem objęła ona nie tylko teren Obwodu Końskie AK, ale także struktury okręgowe wywiadu.

 

Sprawa Maksymiliana Szymańskiego "Relampago"

Jedna z bardziej znanych spraw związanych ze zdradą wysoko umocowanego żołnierza Armii Krajowej. Wiele napisano na jej temat, ale musimy zaznaczyć, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Inaczej sprawę widzieli żołnierze Obwodu Końskie, inaczej ekspozytury wywiadu "Sosna", a jeszcze inaczej widzieli ją dowódcy Okręgu. Sprawa jest skomplikowana, a zakończenie tragiczne.

Kim był?

     Od początku konspiracji w Obwodzie Końskie, aktywnie uczestniczył w niej Maksymilian Szymański. Plutonowy lotnictwa działający pod pseudonimami „Maks”, „Relampago” pełnił odpowiedzialne funkcje w komendzie obwodu i w samej konspiracji miejskiej w Końskich. Od początku 1941 roku poszczególne funkcje komendy były obejmowane przez kolejnych oficerów. Ostatecznie „Maks” pozostał jedynie szefem referatu II wywiad Komendy Obwodu.
     Od 1942 roku możemy datować splot różnych wydarzeń składających się w efekcie na: sprawę „Relampago”. W ciągu lat narosło wokół niej wiele legend i nieporozumień. Postaramy się chłodnym okiem przedstawić tą historię, choć zapewne na wiele pytań nie uzyskamy odpowiedzi.

SS-Haupsturmfuhrer Paul Fuchs

     Wiosną 1942 roku Szymański zameldował swoim przełożonym , że podczas służbowego wyjazdu do Radomia (pracował w ZEORKu w Końskich) przypadkowo spotkał poznanego podczas przedwojennego pobytu w Argentynie Niemca o imieniu Kurt. Ów Niemiec był teraz pracownikiem Gestapo w Radomiu i zaproponował Szymańskiemu współpracę na gruncie zwalczania komunistycznych wpływów w Polsce.
     Propozycja dla wywiadu była interesująca bowiem dawała możliwość uzyskania informacji z centrali Gestapo. Szczególne zainteresowanie Armii Krajowej budził urzędujący w Radomiu SS-Haupsturmfuhrer Paul Fuchs – specjalista od polskiego ruchu oporu, któremu podlegały referaty IV A (walka z ruchem oporu) i IV N (rozpoznanie wywiadowcze). Był on pełnomocnikiem Spilekera, szefa Sonderkommando IV AS, przy Warszawskiej Komendzie Sipo u. SD, która koordynowała całokształt poczynań przeciwko polskiemu podziemiu. Uzyskanie wiadomości w takim źródle było dla wywiadu organizacji bardzo cenne. Szymański otrzymał zgodę na podjęcie odpowiednich działań. Na polecenie organizacji podjął współpracę z Gestapo, a jednocześnie, jako wtyczka organizacji miał rozpracowywać niemieckie struktury.

Kiedy?

     Zanim przejdziemy do dalszego opisu sytuacji zajmiemy się jeszcze kwestią czasu w którym „Relampago” nawiązał kontakt z Gestapo. Autorzy niektórych wspomnień twierdzą, że nastąpiło to już wiosną 1941 roku, kiedy to aresztowano jego szwagra Jerzego Szkodzińskiego „Sokoła”, który został wypuszczony przez Niemców na wolność za cenę współpracy z Niemcami. To wtedy miało ponoć dojść do zdrady Szymańskiego. Twierdzenie takie nie jest poparte żadnymi poszlakami.
     Różne mogły być powody podjęcia przez „Relampago” ryzykownej gry z Gestapo. Nie bez znaczenia był zapewne fakt, że człowiek, który od początku budował struktury konspiracyjne w Końskich i zajmował eksponowane stanowiska (zastępca komendanta obwodu, szef wywiadu obwodu, komendant miasta) był z nich systematycznie odwoływany. Jego miejsce zajmowali oficerowie zawodowi przystępujący do pracy w konspiracji co budziło zapewne poczucie urażonej ambicji.
     Podjęcie „współpracy” z Gestapo wiązało się z odwołaniem z funkcji szefa referatu II wywiad Komendy Obwodu Końskie. Funkcję tą objął na przełomie wiosna/lato 1942 roku dotychczasowy zastępca Szymańskiego – ppor.„Szary” Zbigniew Pużak. Sam „Relampago” wszedł od tej pory w strukturę niezależnej od Obwodu siatki agenturalnej tworzonej przez Ekspozyturę II Oddziału Komendy Okręgu. Działała ona pod kryptonimem „Sosna”. Była ulokowana w Radomiu, a na jej czele stał Ewaryst Żetycki „Andrzej”. Ekspozytura zajmowała się m.in. kontrwywiadem i miała penetrować radomskie Gestapo. Zadanie jakiego podjął się Szymański było bardzo trudne bowiem jego przeciwnikiem był Paul Fuchs jeden z najlepszych niemieckich specjalistów od rozpracowywania podziemia. Nie zapełniał więzień przypadkowymi uderzeniami, ale systematycznie wgryzał się w struktury konspiracyjne. Często stosowanym przez niego zabiegiem było nakłanianie do współpracy jedynie w działaniach skierowanych przeciwko komunistom. Niestety był to dopiero początek.

Dla koneckiego podziemia już agent

     O nowych zadaniach Szymańskiego nic oczywiście nie wiedzieli konspiratorzy w Końskich. Dotyczyło to także członków kierownictwa obwodu. Dotychczasowi współpracownicy „Relampago” byli zaniepokojeni jego nowym zachowaniem. Do Leokadii Wieczorek „Lody”, kierującej kontrwywiadem Obwodu, zgłosiła się jej podwładna Felicja Wiśniewska. Pracując na poczcie dowiedziała się o kontaktach Szymańskiego z Niemcami i zaczęła obawiać się o swoje bezpieczeństwo. W swoich wspomnieniach dotyczących czasów konspiracji wiele osób z koneckiej konspiracji wspomina, że w tym okresie zauważalna stała się zmiana zachowania ich kolegi, który mówił im , że z chwilą aresztowania mogą być przez Niemców wypuszczeni pod warunkiem, że ujawnią nazwisko któregoś z komunistycznych działaczy podziemia.
     W połowie 1942 roku Komendant Obwodu dostał kolejny alarmujący meldunek, którego autorem był Stanisław Białecki „Scaevola II”, szef Związku Odwetu Obwodu Końskie: „…W 1942 roku zgłosił się do komendy obwodu spod Rudy Malenickiej członek organizacji (dziś wiemy że był to jeden z braci Kagankiewiczów ps. „Komar” mieszkający pod fałszywym nazwiskiem Stanisław Piątkowski w Kłócku, zatrudniony jako leśniczy lasów prywatnych w Młotkowicach, żołnierz Związku Odwetu w Rudzie Malenieckiej). Oświadczył, że dwa dni temu został aresztowany przez gestapo i przebywał w Radomiu. Dano mu do zrozumienia, że wiedzą o jego przynależności do tajnej organizacji, wiedzą, kto jest jego dowódcą i zaproponowano mu współpracę w zamian za wypuszczenie na wolność. Od tej pory miał obserwować swoje środowisko i wskazanych ludzi. W razie odmowy współpracy grożono rozstrzelaniem. W tych warunkach leśnik przyjął propozycję. Gestapowiec odwiózł aresztowanego samochodem pod Rudę Maleniecką i wyznaczył kontakty w czwartki, co dwa tygodnie przed południem przy krzyżówce drogi do Radoszyc...”
     Do czasu wyznaczonego spotkania gajowy nadal mieszkał w gajówce. W nocy przed dniem kontaktu miał być z rodziną przerzucony na teren Obwodu Włoszczowa. Nigdy tam nie dotarli. O wiele później ciało „Komara” i jego żony zostało znalezione w lesie niedaleko od miejsca zamieszkania. Obok nich leżały puste walizki. Wedle wszelkiego prawdopodobieństwa „inicjatorem” aresztowania „Komara” była jego własna żona, która jeszcze przed ślubem rozpoczęła współpracę z Gestapo, a działanie to miało skłonić męża do podjęcia takiej samej współpracy. Do dziś nie ma potwierdzonych informacji kto stał za zabójstwem małżeństwa.

Stanisław Kołodziejczyk „Bandera”

      Powróćmy jednak do tematu wyznaczonego spotkania funkcjonariuszy Gestapo z „Komarem”. Znając miejsce spotkania (skrzyżowanie dróg Łąka – Ruda Maleniecka – Radoszyce) kierownictwo obwodu postanowiło obserwować poczynania gestapowców. Do zadania zostali wyznaczeni żołnierze z plutonu 201: Stanisław Kołodziejczyk „Bandera” jako dowódca, Mieczysław Mikulski „Mszczuj”, Ryszard Rurarz „Lis” oraz prawdopodobnie Lucjan Kotulski „Ikar”. Ich zadaniem była obserwacja pasażerów samochodu oraz kierunku w którym odjedzie. Na ich oczach podjechał „czarny Chevrolet” prowadzony przez umundurowanego żołnierza z pasażerem w cywilnym ubraniu. Zapamiętano rysopis Niemca i znaki samochodu. Podczas wykonywania zadania doszło do niebezpiecznej sytuacji: oślepiony słońcem „Bandera” próbował zmienić stanowisko obserwacyjne i wtedy natknął się na gestapowca. Uciekając został lekko ranny. Zdarzenie nie miało jednak przykrych konsekwencji bowiem Niemiec, pewien celności swojego strzału, nie udał się w zarośla sprawdzić czy nieproszony gość żyje.
     Do Komendy Obwodu docierały także sygnały o próbach werbowania szantażem innych żołnierzy konspiracji jak choćby Zdzisława Walkiewicza ps. NN. Za każdym razem powtarzał się ten sam schemat łączności. Obserwując trasę przejazdu auta „Scaevola” postanowił ustalić osoby z którymi kontaktują się gestapowcy. Przez dwa miesiące, w każdy czwartek, trasę przejazdu obstawili wywiadowcy dywersyjnej grupy Zygmunta Wyrwicza „Cumulus”. W ten sposób otrzymano przegląd i ewidencję konfidentów gestapo.
     Niemiecki system konfidencji polegał na tym, że gestapowiec z radomskiego dystryktu (Peters – prawdziwe nazwisko Pietrzykowski) kontaktował się bezpośrednio z agentami pomijając miejscowe gestapo i żandarmerię. Pomiędzy donosicielami pojawił się również, ku wielkiej konsternacji konspiratorów Maksymilian Szymański – „Relampago”.
     Posiadając taką wiedzę szef Związku Odwetu poinformował o sytuacji Komendanta Obwodu domagając się likwidacji Szymańskiego. Komendant Stoiński nie mógł wyjawić prawdy o nowej roli „Relampago”. Obawiając się o bezpieczeństwo konspiratorów „Scaevola” nawiązał kontakt z Dowództwem Okręgu, ale i tam nie uzyskał zgody na likwidację, ani informacji o podwójnej roli jaką pełni dotychczasowy szef wywiadu.

Przenicowanie

     Początkowo raporty Szymańskiego były dla kierownictwa wywiadu Okręgu zadawalające. Z biegiem czasu zaczęły jednak tracić na wartości. Sytuacja zmieniła się prawdopodobnie w lipcu 1942 r. gdy Szymański przekazał ekspozyturze w Radomiu memoriał Gestapo, proponujący współpracę z wywiadem AK na odcinku zwalczania ruchu komunistycznego. Szymański nalegał, aby przyjąć propozycję, dając do zrozumienia, że odmowa może mieć dla ekspozytury niebezpieczne następstwa. Zrodziło to podejrzenia wobec „Relampago” i spowodowało baczniejsze przyglądanie się agentowi.
Agentura ekspozytury potwierdziła wkrótce podejrzenia: Szymański kontaktował się z Fuchsem, w jego prywatnym mieszkaniu, nie meldując o tym przełożonym. Potajemne spotkania wskazywały możliwość zdrady, ale nie były jeszcze stuprocentowym dowodem.
     Szef ekspozytury „Andrzej” wezwał agenta na rozmowę. Odbyła się ona pod koniec sierpnia 1942 roku w odpowiednio zabezpieczonym miejscu w Jedlni-Letnisku koło Radomia. „Relampago” przekonywał swojego przełożonego z konspiracji, że jest lojalny i starannie wykonuje powierzone mu zadania. Prosił jednocześnie o większą swobodę, jeżeli chodzi o sposoby dotarcia do przeciwnika. W rezultacie udało mu się częściowo przekonać Żetyckiego.
     Wkrótce do ekspozytury dotarły meldunki od jednej z agentek, bliskiej znajomej oficera Gestapo – Alfonsa Petersa. Meldowała ona, że Szymański szczegółowo poinformował Niemców o przebiegu rozmowy z „Andrzejem”, a ponadto o działalności ekspozytury i niektórych osobach wchodzących w skład jej grupy bojowej.

Sąd i wyrok

Tadeusz Stelmaszczyk „Aron”

     Ostatecznie ustalono, że Szymański „Relampago” – pod pozorem podwójnej gry na rzecz Polski – prowadzi ją faktycznie na rzecz Niemców. Dzięki tym dowodom szybko uzyskano wyrok Wojskowego Sądu Specjalnego przy Komendzie Okręgu, a jego wykonanie powierzono grupie bojowej ekspozytury wywiadu z Radomia.
     15 września 1942 roku „Andrzej” wezwał pod wiarygodnym pretekstem „Relampago” do Radomia. Na stacji oczekiwał go Józef Grabosz „Bill”, który zaprowadził Szymańskiego na posesję przy ulicy Kwiatkowskiego. Tam oczekiwał już „Andrzej” oraz grupą likwidacyjna w składzie: Gołębiowski Zbigniew „Budrys”, Nowakowski Stanisław „Poręba” i Tadeusz Stelmaszczyk „Aron”. Wyroku jednak nie wykonano, bowiem w ostatniej chwili w pobliżu pojawili się Niemcy. Szef ekspozytury zaimprowizował odprawę, po czym „Relampago” wrócił do Końskich. Jego powrót na radomski dworzec obserwowali z ukrycia ludzie „Andrzeja”.
     Pierwsza próba likwidacji nie powiodła się przez nagłe pojawienie się Niemców. Czy był to przypadek? Nie odpowiemy na to pytanie. Można uznać, że nie. Po ujawnieniu przez Szymańskiego przed Gestapo swoich kontaktów niemiecka policja otoczyła zapewne zdekonspirowanych członków ekspozytury obserwacją. Z drugiej jednak strony Gestapo posiadało w ekspozyturze lepsze źródło informacji niż Szymański.

Tragedia w Rożkach

     18 września „Andrzej” zebrał swoich ludzi w składzie materiałów budowlanych w Radomiu przy ulicy Nowogrodzkiej 5. Zapoznał ich z najbliższym zadaniem: mieli jechać do Końskich wykonać wyrok. Następnego dnia (19 września) miejscem zbiórki było mieszkanie Mieczysława Kapla „Wróbel” przy ulicy Ogrodowej 12. W skład grupy bojowej weszli: „Wróbel”, „Aron”, „Bill”, „Budrys” oraz  Mieczysław Wrona „Szymon”. Akcją dowodzić miał „Andrzej”. Grupa zabrała dwa dodatkowe pistolety z amunicją, które w małej walizce niósł „Szymon”. „Wróbel” nie posiadał broni, ponieważ to on miał spotkać się z Szymańskim i sprowadzić go w ustronne miejsce - pochodził z Końskich, znał teren, a dodatkowo takie rozwiązanie było wiarygodne.
     W czasie kiedy grupa przygotowywała się w domu „Wróbla” do biura Gestapo zadzwonił jeden z płatnych konfidentów o kryptonimie „Sadowski”. Domagał się natychmiastowego spotkania z obsługującym go SS Scharfuhrerem Alfredem Gampe. Podczas spotkania agent poinformował funkcjonariusz Gestapo, że najbliższym pociągiem do Końskich ma jechać grupa likwidacyjna, która ma wykonać wyrok na „Relampago”. Przekazał także nazwiska członków grupy, adresy zamieszkania, rysopisy oraz stan uzbrojenia.

Jerzy Ewaryst Żetycki „Andrzej” - szef ekspozytury w Radomiu

     Gestapo podjęło błyskawiczne działania. „Relampago” miał zostać telefonicznie poinformowany o grożącym mu niebezpieczeństwie, a prowadzący go oficer, Peters, miał jechać do Końskich samochodem w celu przewiezienia agenta w bezpieczne miejsce. Podjęto także działania zmierzające do ujęcia członków grupy likwidacyjnej. Uznano, że do aresztowania należy przystąpić na stacji Rożki. Wysłano tam specjalną grupę funkcjonariuszy Gestapo. Na dworzec kolejowy w Radomiu wysłano kolejną, która miała za zadanie obserwować przejazd konspiratorów. Dowodzona była przez SS-Unterscharfuhrera Bruna Siebeneichlera
     Po przybyciu na dworzec w Radomiu żołnierze z grupy likwidacyjnej kupili bilety, które wypisał i wydał wtajemniczony w sprawę kasjer Bolesław Dłużewski. Konspiratorzy wsiedli do ostatniego wagonu, zajmując miejsca zgodnie z planem. „Bill”, „Szymon” i „Aron” siedzieli w pierwszym przedziale, „Budrys” w drugim – na miejscu skąd miał dobre pole widzenia na przedział pierwszy i trzeci, w którym usadowił się „Andrzej”. „Wróbel” także zajął miejsce w trzecim przedziale, ale pomiędzy pasażerami. Nie zdawali sobie sprawy, że już wtedy byli obserwowani.

     Grupa niemiecka wsiadła do pociągu później niż konspiratorzy i osaczyła grupę likwidacyjną. Gestapowcy ulokowali się w ostatnim, czwartym przedziale (pięciu umundurowanych gestapowców i jeden w cywilnym ubraniu). W sąsiednim wagonie jechał Bahnschutz oraz gestapowiec po cywilu.

     Kiedy pociąg minął Młodzianów Niemcy zdecydowali się na działanie. Niemcy weszli do interesującego ich wagonu ubezpieczeni przez strażników kolejowych (Bahnschutzów) i przystąpili do sprawdzania dokumentów. Pomimo że było w wagonie wielu pasażerów, kontrolę rozpoczęto od Józefa Grabosza „Billa”. Kiedy ten podał kennkartę, padł rozkaz: „Ręce do góry”. Wtedy „Bill” wyciągnął błyskawicznie pistolet, zabijając okupanta. W tym czasie pociąg już hamował na stacji w Rożkach.

     Dowodzący żołnierzami AK "Andrzej" uznał, że w tych okolicznościach zespół likwidacyjny nie może kontynuować podróży i nakazał wyjście. Pociąg zatrzymał się na stacji. Tłum przerażonych ludzi w pośpiechu zaczął uciekać. Pomiędzy nimi wycofywali się żołnierze AK. Do walki włączyła się niemiecka grupa która na stację dojechała samochodem. Jeden z pocisków trafił „Andrzeja”. Dowódca akcji zginął na miejscu. W pobliżu stał „Wróbel”, który nie miał broni ale sparaliżowany nie zrobił użytku z zapasowej leżącej w walizce. Po śmierci „Andrzeja” dowództwo przejął „Budrys”. Pod osłoną ognia pistoletów oraz granatów czterem ludziom udało się wyjść z okrążenia choć „Szymon”, „Bill” i „Aron” byli ranni.

     Na peronie pozostało ciało "Andrzeja".W ręce Gestapo wpadł „Wróbel”. Na domiar złego w rękach ówokupant pozostała autentyczna kennkarta Józefa Grabosza z adresem zamieszkania przy ul. Wałowej. Kennkartę znaleziono także przy zabitym Ewaryście Żeteckim „Andrzeju”. Wprawdzie była wystawiona na fikcyjne nazwisko Walczaka, ale niestety, z adnotacją o miejscu zatrudnienia w prywatnej firmie budowlanej prowadzonej przez inż. Jana Nadolskiego przy ul. Kozienickiej. Ponadto Niemcy znaleźli w wagonie dwa porzucone „Visy” wyprodukowane w 1942 r. w radomskiej Fabryce Broni.

     I na zakończenie tej części...O tym, jak wielką wagę przywiązywały hitlerowskie władze - nie tylko policyjne, ale i wojskowe - do wydarzeń w Rożkach oraz jak wysoko oceniły ich efekty świadczy drobny, lecz charakterystyczny gest. Otóż kierujący akcją w Rożkach SS-Unterscharrfiihrer Bruno Siebeneichler został odznaczony Krzyżem Żelaznym II klasy nadanym przez Naczelne Dowództwo Wermachtu.

Ewakuacja

     Po wydostaniu się z matni „Budrys” postanowił jak najprędzej dostać się do Radomia, aby ostrzec przed niebezpieczeństwem. W kilka godzin dotarł do miasta i złożył obszerne sprawozdanie z wydarzenia zastępcy szefa ekspozytury wywiadu: Józefowi Telidze „Równemu”, w punkcie kontaktowym u Stanisławy Wińczewskiej przy ul. Słowackiego nr 14. „Budrys” powiadomił, że kennkarty Grabosza i Żeteckiego znalazły się w rękach Niemców oraz że w ich ręce dostał się Kazimierz Kapel, który dużo wie.

     Z perspektywy lat wydawać by się mogło, że należało natychmiast zlikwidować punkty kontaktowe i ostrzec ludzi choćby nawet pośrednio zamieszanych w sprawę. Niestety nic takiego się nie stało. Ostrzeżono jedynie Zofię Graboszową, żonę Józefa „Billa", która niestety zbagatelizowała ostrzeżenie  co przypłaciła życiem. W najbliższym czasie struktury konspiracyjne miały na własnej skórze przekonać się, że był to poważny błąd.

Sowiar Maria "Olga", "Janina"

     Wróćmy jednak do losu żołnierzy grupy likwidacyjnej. Postrzelony w dłoń „Szymon”, lżej ranny „Bill” i ciężko ranny w biodro „Aron” oddalali się z miejsca walki. Późnym wieczorem dotarli do Przysuchy gdzie znaleźli schronienie w domu Stanisławy Dryglewskiej. Jej córki – Krystyna „Krysia” i Zofia „Wera” oraz syn Czesław udzielili im pierwszej pomocy i czuwali nad bezpieczeństwem. Jednocześnie powiadomili miejscowego właściciela apteki Stanisława Pawelskiego oraz lekarza Mieczysława Krysiaka. Ci opatrzyli rannych, a z rany „Szymona” została usunięta kula tkwiąca w przegubie.
     Na drugi dzień po pojawieniu się rannych, Stanisława Dryglewska pojechała do Radomia gdzie udała się do Natalii Foksowicz, przybranej matki „Arona”, aby przez nią powiadomić organizację. Tego dnia szef Oddziału II Wywiadu Komendy Okręgu przekazał rannym pierwsze instrukcje, a w trzy dni później wysłał do nich łączniczkę – Marię Sowiar „Joannę”.
     26 września „Aron”, „Bill” i „Szymon” odjechali z Przysuchy i zostali na jakiś czas umieszczeni w Ciepielowie. Następnie zostali skierowani do Lipska gdzie przyjęli ich Stefan Mitrowski „Dołęga” i dowódca miejscowej grupy Władysław Strzęb „Wyrwicz”. Zostali zakwaterowani w Solcu nad Wisłą, a następnie w Pawłowicach gdzie przebywali, aż do czasu wyzdrowienia. Następnie walczyli dalej w grupie dowodzonej właśnie przez „Wyrwicza”.

Rozpracowanie

     Natychmiast po walce w Rożkach, komenda policji bezpieczeństwa w Radomiu przystąpiła do rozpracowania pozostawionych śladów. Cała sprawa, oznaczona numerem porządkowym 11829/42, znalazła się w rękach  SS-Hauptstrumfuhrera Paula Fuchsa. Pod jego kierownictwem wstępne śledztwo prowadzili SS-Unterstrumfiihrer Floth wraz z dwoma podoficerami gestapo Konigiem i Pambalkiem.

     Szybko się zorientowano, że spośród 11 osób aresztowanych na stacji w Rożkach tylko Kazimierz Kapel „Wróbel” jest cenną zdobyczą. Poddano go więc wyrafinowanym torturom które prawdopodobnie przyniosły efekt, ale zapewne nie pierwszego dnia. NIe zapominajmy jednak, że w niemieckich rękach były kenkarty Józefa Grabosza i Ewarysta Żeteckiego. Już 19 podjęto pierwsze działania. 

Pierwszy cios

Już wieczorem 19 września1942 r. (w tym dniu miała miejsce walka w Rożkach) naziści przeprowadzili akcję na dom Graboszów przy ul. Ogrodowej 12 (przedwojenna POW). Aresztowani zostali:

-Zofia Grabosz "Lucyna" - żona Józefa Grabosza "Bill", która pomimo ostrzeżenia pozostała w domu,

-Stanisław Grabosz - brat Józefa Grabosza "Bill",

-Julia Grabosz - bratowa,

-Mieczysław Grabosz - bratanek,

     Tego dnia podczas niemieckiej akcji przy ulicy Ogrodowej zginął 14-letni Stanisław Grabosz (syn Stanisława i Julii Grabosz).

W domu zorganizowano kocioł w który następnego dnia (20 września 1942 r.) wpadli:

-Bronisława Mróz - siostra Józefa Grabosza – Bronisława Mróz (20.09.1942 r.),

-Feliks Mas - mąż kolejnej siostry Anny, 

-Władysław Janiak – funkcjonariusz Polskiej Policji i

-Joanna Schleimacher – siostra ślusarza z Fabryki Broni Mieczysława Dąbrówki.

Uderzenie w ekspozyturę

Główne uderzenie w siatkę radomskiego wywiadu nastąpiło w dniu 24 września 1942 r. Musimy jednak pamiętać, że gestapowcy do jej przeprowadzenia wykorzystali informacje uzyskane conajmniej z trzech żródeł:

1. Informacje uzyskane od Maksymiliana Szymańskiego "Relampago", żołnierza AK który podjął współpracę z okupantem.

2. W tropieniu żołnierzy aktywnie pomagał Niemcom agent „Sadowski”. Nie znamy jego nazwiska. Wiemy jedynie, że wraz z rodziną mieszkał w podradomskiej Jedlni-Letnisku. Był członkiem Armii Krajowej, ale nie wiemy jaką funkcję pełnił i w jaki sposób dowiedział się o planowanym wyjeździe do Końskich grupy likwidacyjnej. Według niepotwierdzonych okoliczności miał zginąć pod koniec wojny w niewyjaśnionych okolicznościach.

3. Prawdopodobnie niektóre informacje mógł niemcom przekazać "Wróbel".


Zebrane informacje pozwoliły na przeprowadzenie aresztowań w  kilku punktach jednocześnie:

ul. Kozienicka, siedziba prywatnej firmy budowlanej prowadzonej przez inż. Jana Nadolskiego, w której zatrudniony był poległy w Rożkach Jerzy Żetycki i ujęty Kazimierz Kapel. Aresztowano jej właściciela inż. Jana Nadolskiego i pracującego u niego Stefana Bołdaka z (zawodu agronoma).

 

ul. Słowackiego 14, dom Stanisławy Winczewskiej, gdzie znajdował się punkt kontaktowy ekspozytury. Zatrzymano następujące osoby:

-Stanisława Winczewska,

-Józef Winczewski, jej 14-letni syn,

W mieszkaniu założono kocioł w który wpadli:

-Jan Winczewski, syn Stanisławy,

-Adrianna Winczewska (żona Jana), będąca wówczas w widocznej ciąży.

 

 

ul. Kozienicka (dom rodziny Winczewskich) gdzie aresztowano drugiego syna Stanisławy Winczewskiej – Henryka i ich kuzyna Tadeusza Kozerskiego. 

 

gabinet kosmetyczny Aurelii Szostak (łączniczka ekspozytury wywiadu) gdzie oprócz niej zatrzymano jej kolegę Jerzego Wojdackiego, który przed scaleniem z AK działał w Organizacji Wojskowej PPS. 

 

Bolesław Dłużewski, kasjer z dworca kolejowego, aresztowany prawdopodobnie w pracy. Uderzono także w konspirację działającą w Fabryce Broni oraz w komórkę "amunicyjną".

Polakowska Wanda "Wanda" - łączniczka Oddziału II Wywiad Komendy Okręgu aresztowana w nieznanych okolicznościach.

     Musimy sobie uświadomić, że każde kolejne aresztowania powiększały krąg zagrożonych, a nie każdy był w stanie wytrzymać śledztwo. Zapewne w ten sposób uzyskano kolejne informacje. 6 października 1942 r. niemcy aresztowali: Józefa Bołdaka, Zbigniew Saramonowicz i Pelagia Matuszewska.

     Ostatnie z aresztowań miały miejsce w listopadzie, ale one spowodowane były nieodpowiedzialnością konspiratorów. Aresztowano wtedy dwie wysoko usytuowane łączniczki:

Sowiar Maria "Olga", "Janina", łączniczka Oddziału II wywiad Komendy Okręgu Kielce aresztowana18 listopada 1942 r. przed dworcem kolejowym w Radomiu,

Dobijówna Stefania "Stefa", łączniczka Oddziału II wywiad Komendy Okręgu Kielce aresztowana prawdopodobnie 15 listopada 1942 r. 

Uderzenie w komórkę "broń"

     Jak pamiętamy Niemcy podczas akcji w Rożkach zdobyli dwa „Visy” wyprodukowane w 1942 r. w radomskiej Fabryce Broni. Było to dla nich dowodem, że w Fabryce Broni istnieje zorganizowany przerzut broni poza mury wytwórni. Dwa zdobyte „Visy” miały identyczne numery jak pistolety służbowe znajdujące się w niemieckim posiadaniu: jeden w komendzie Schupo, drugi w komendzie policji „granatowej” w Radomiu. Stwierdzenie tego faktu uświadomiło funkcjonariuszom gestapo, iż mimo ścisłego nadzoru, w fabryce równolegle uruchomiono, nielegalną, dublowaną produkcję pistoletów dla potrzeb polskiego ruchu opora. Niestety jedna z największych tajemnic ruchu oporu wyszła na jaw przez niedbalstwo żołnierzy podziemia.

     24 września 1942 r., w Fabryce Broni zatrzymano jej pracowników, których 2 ciężarówkami przewieziono do więzienia w Radomiu. Doliczyliśmy się, że 22 aresztowanych pracowników fabryki zostało w późniejszym czasie zabitych. Zapewne nie wszyscy byli członkami ruchu oporu, ale dziś nie dowiemy się juz prawdy. Tak duża skala aresztowań sprawiła, że komórka została rozbita i zaprzestała działalności.

     Aresztowania żołnierzy komórki przeprowadzano także poza zakładem np. zatrzymano  nauczycielkę Antonię Gutkowską, u której w mieszkaniu podczas rewizji odnaleziono m.in. pistolety.

Uderzenie w komórkę "amunicyjną"

Aleksander Molenda "Olek" - zdjęcie okupacyjne.

     Jak już opisaliśmy wcześniej radomska ekspozytura wywiadu dysponowała własną komórką "amunicyjną" dzięki której zaopatrywała się w amunicję produkowaną w Skarżysku. Niestety aresztowany w Rożkach "Wróbel"  był powiązany z tą komórką (do niego dostarczano amunicję po przewiezieniu do Radomia). Podczas śledźtwa prawdopodobnie nie wytrzymał przesłuchania i wyjawił znane sobie kontakty.

     Jako pierwsi aresztowani zostali Aleksander Molenda „Olek” i Tadeusz Gąska „Tadek”. Żona Molendy, po aresztowaniu swojego męża, ostrzegła rodziców Mieczysława Krajewskiego „Iskra” przed niebezpieczeństwem. Niezwłocznie opuścił ona mieszkanie, ale zanim zamelinował się w Skarżysku Książęcym ostrzegł Mariana Karlikowskiego „Wilczyński”, a ten pozostałych członków grupy. Niestety Wójtowicz i Napora nie zastosowali się do ostrzeżenia. Na wszelki wypadek uzyskali trzydniowe zwolnienia lekarskie i nie przyszli do pracy w „Hasag”, ale gdy po upływie trzech dni pojawili się w zakładzie zostali natychmiast aresztowani.
Łącznie aresztowano cztery osoby:
-Aleksander Molenda „Olek” zesłany do obozu koncentracyjnego gdzie został zamordowany,
-Jan Wójtowicz „Wróbel” prawdopodobnie rozstrzelany na Firleju koło Radomia,
-Tadeusz Gąska „Tadek” zesłany do obozu Auschwitz przeżył wojnę zmarł wkrótce po powrocie do domu,
-Mieczysław Napora „Śnieżyński” zesłany do obozu koncentracyjnego gdzie został zamordowany.
Uratowały się także łączniczki, ale aresztowania rozbiły całkowicie grupę która nigdy nie została odbudowana.

Egzekucja w Rożkach

     Dokładnie nie wiemy ile osób zostało aresztowanych w związku ze sprawą rozpracowania komórek AK. Zatrzymanych osadzono na tzw. Specjalnym Oddziale Więzienia w Radomiu, mieszczącego się przy ul. Malczewskiego. Stąd codziennie wywożono 10-20 osób na przesłuchania do siedziby Gestapo w Radomiu mieszczącego się przy ul. Kościuszki 6. Ostatecznie by wzmóc strach aresztowanych (zapewne ich część) postanowiono zlikwidować.  W ciągu czterech dni, w czterech powszechnie uczęszcznych miejscach, Niemcy postanowili przeprowadzić publiczne egzekucje.

     Na miejscach egzekucji wywieszona była tablica z następującym napisem: „Ostrzega się ludność polską, że osoby, którym będzie udowodnione udział w zamachach na władze niemieckie oraz osoby współdziałające i ukrywające bandytów będą ukarane śmiercią, jak również i ich rodziny i mienie będzie skonfiskowane na rzecz skarbu państwa”.

     Poniżej opisujemy poszczególne egzekucje, ale najpierw przedstawimy ostatnią z ofiar którą był 14-letni Józef Winczewski. Jak wcześniej wspomniano został on osadzony w dniu 24 września 1942 r. w więzieniu w Radomiu razem z członkami swojej rodziny. Nie zginął on w egzekucjach w dniach 12-15 października 1942 r. Jak wynika z akt więzienia w Radomiu, został on teoretycznie zwolniony w dniu 19 lutego 1943 r. Zapis ten należy rozumieć w ten sposób, iż tego dnia został zdjęty z ewidencji więzienia. Nie ustalono, by został przewieziony do obozu koncentracyjnego w Auschwitz. Należy stwierdzić, iż został pozbawiony życia przez nazistów w tym dniu lub później. Taką wersję przedstawiali członkowie rodziny Winczewskich, do których bezpośrednio po wojnie miał zgłosić się świadek jego śmierci z rąk nazistów.

Rożki - egzekucja 12.10.1942 r.

     W dniu 12 października 1942 r. rano na stacji Rożki postawiono szubienicę ze świeżo ściętych brzóz. Ludności okolicznej i pracownikom kolei nie można było się jej przyglądać. Jednakże po egzekucji zwłoki wisiały na stacji przez wiele godzin na widoku podróżnych jadących ze stacji lub do stacji Radom. Wieczorem zwłoki zakopano w odległości ok. 150 m. Latem 1944 r., naziści osłonidli teren, na którym pochowane byli pomordowani i ich ciała zniszczyli.

Na szubienicy powieszono następujące osoby:
1. Grabosz Zofia, lat 32,
2. Grabosz Stanisław ur. 17.11.1898 r. – malarz pokojowy, mąż Julii,szwagier Zofii Grabosz. Feliksa Mas i Bronisławy Mróz, ojciec Mieczysława,
3. Grabosz Julia ur. 04.11.1906 r. – żona Stanisława, szwagierka Stanisława Grabosz, Zofii Grabosz, Feliksa Mas i Bronisławy Mróz, matka Mieczysława,
4. Grabosz Mieczysław ur. 16.07.1925, syn Stanisława i Julii,
5. Mróz Bronisława z d. Grabosz ur. 04.11.1900 r. szwagierka Stanisława Grabosz, Zofii Grabosz, Feliksa Mas i Julii Grabosz,
6. Gutkowska Antonina ur. 12.11.1892 r. – nauczycielka,
7. Janiak Władysław s. Wojciecha i Wiktorii, lat 40 – funkcjonariusz Polskiej Policji,
8. Kapel Kazimierz ur. 02.07.1895 r. – pracownik Jana Nadolskiego,
9. Mas Feliks ur. 07.05.1913 r. – pracownik Fabryki Broni, szwagier Stanisława Grabosz, Julii Grabosz, Zofii Grabosz i Bronisławy Mróz,
10. Schleimacher Joanna z d. Dąbrówka ur. 07.11.1913 r., siostra Mieczysława Dąbrówka i kuzynka Lucjana Kocińskiego (na pamiątkowej tablicy błędnie podano jej nazwisko jako Szlajermacher),
11. Szostak Aurelia ur. 13.03.1920 r. – właścicielka zakładu kosmetycznego, krewna Winczewskich, znajoma Jerzego Wojdackiego,
12. Winczewski Henryk ur. 19.01.1910 r., syn Stanisławy i brat Jana,
13. Winczewski Jan ur. 04.08.1916 r. – handlowiec syn Stanisławy i brat Henryka, mąż Adrianny,
14. Nieustalona kobieta,
15. Nieustalony mężczyzna.

Na tablicy w Rożkach, poświęconej pomordowanym, dwie ostatnie osoby nie są określone jako "nieustalone", ale podano, że są to: Halina Rołkowska i Adolf Rutka. 

     W przypadku Haliny Rołkowskiej faktycznie została ona aresztowana przez Gestapo i osadzona w więzieniu w Radomiu w dniu 03 października 1942 r. – nie zdołano jednak ustalić dalszych losów tej osoby. Prawdopodobnym zatem jest, iż zginęła ona w egzekucji w dniu 12 października 1942 r., ale wobec braku dowodów – fakt taki nie może zostać uznany za pewny. 

     Przypadek drugiej osoby jest bardziej skomplikowany i nie zdołano ustalić z jakiego powodu nazwisko znalazło się wśród nazwisk osób powieszonych. Powojenne śledztwo ustaliło: Adolf Ruka - tak brzmiało poprawne nazwisko był aresztowany przez Gestapo, jednak w dniu 01 lipca 1942 r. został przetransportowany do obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. Tam też w dniu 13.10.1942 r. zginął.

     Przy okazji wyjaśniamy, że w części materiałów podawany jest fakt, że w jednej z egzekucji zginął Władysław Leśniewski. Nie jest to prawdą bowiem w toku powonennego śledztwa ustaliło co następuje. W. Liniarski został aresztowany przez Gestapo, jednakże w dniu 01 lipca 1942 r. został przetransportowany do obozu koncentracyjnego Mauthausen gdzie został zamorgowany w dniu 13.10.1942 r. 

Egzekucja przy ul. Mlecznej

     Kolejną szubienicę postawiono 13 października 1942 r. przy ulicy Mlecznej. Do oglądania "widowiska" zmuszono przypadkowych przechodniów oraz dodatkowo dowieziono grupę 12-stu więźniów więzienia w Radomiu. Także w tym przypadku zwłoki przez wiele godzin nie były zdejmowane z szubienic. Dopiero później wywieziono je na Firlej – miejsca, gdzie naziści podczas okupacji masowo mordowali i grzebali obywateli Polski.

     W dniu 13 października 1942 r. przy ul. Mlecznej pozbawiono życia osoby o następujących personaliach: 

1. Bołdak Józef, ur. 24.12.1898 r. – urzędnik Dyrekcji Lasów Państwowych, brat Stefana,
2. Bołdak Stefan, ur. 08.10.1902 r. – pracownik Jana Nadolskiego, brat Józefa,
3. Dłużewski Bolesław,ur. 15.07.1911 r. – kasjer kolejowy,
4. Gałązka Tadeusz ur. 10.04.1910 r. – pracownik Fabryki Broni,
5. Jastrzębski Władysław, ur. 24.04.1918 r. – pracownik zakładowej straży pożarnej Fabryki Broni, syn Stanisława,
6. Kiełbowski Ryszard, ur. 01.03.1915 r. – pracownik techniczny Fabryki Broni, brat Stanisława,
7. Kołkiewicz Stanisław, ur. 20.04.1905 r. – pracownik fabryki Broni,
8. Molenda Józef, ur. 05.03.1919 r. – pracownik Fabryki Broni,
9. Saramonowicz Józef, ur. 18.02.1897 r. – majster Wydziału Mechanicznego Fabryki Broni, ojciec Zbigniewa,
10. Saramonowicz Zbigniew, ur. 05.10.1923 r. – pracownik Fabryki Broni, syn Józefa.

Egzekucja przed Fabryką Broni

Egzekucja przed Fabryką Broni 14.10.1942 r.

     Następną  szubienicę postawiono 14 października 1942 r. przed Fabryką Broni w Radomiu. W tym przypadku do oglądania egzekucji zmuszono pracowników fabryki. Ciała zamordowanych wisiały na szubienicy wiele godzin, a następnie wywieziono je na Firlej. 

Podczas tej egzekucji zamordowano następujące osoby:

1. Dąbrówka Mieczysław, ur. 16.05.1919 r. – pracownik Fabryki Broni, brat Joanny z d. Dąbrówka Szlajermacher i kuzyn Lucjana Kocińskiego, 

2. Jastrzębski Stanisław, ur. 29.04.1904 r. – majster Fabryki Broni, ojciec Władysława,
3. Kiełbowski Stanisław ur. 13.11.1917 r. – technik Fabryki Obuwia „Bata”, brat Ryszarda,
4. Kociński Lucjan, ur. 14.10.1912 r. – pracownik Fabryki Broni, kuzyn Mieczysława Dąbrówki i Joanny z d. Dąbrówka Schleimacher,
5. Kozerski Tadeusz, ur. 28.10.1917 r. – pracownik Fabryki Obuwia „Bata”, krewny Winczewskich,
6. Kurys Jan, ur. 06.03.1910 r. – pracownik Fabryki Broni,
7. Łozicki Marian, ur. 22.08.1926 r. – pracownik Fabryki Broni, syn Stanisława,
8. Łozicki Stanisław, ur. 19.12.1889 r. – pracownik Fabryki Broni, ojciec Mariana,
9. Ptaszyński Roman, ur. W 1921 r. – pracownik Fabryki Broni,
10. Rajski Edward, ur. 13.10.1918 r. – pracownik Fabryki Broni,
11. Rzeszot Adam, ur. 15.02.1906 r. – pracownik Fabryki Broni,
12. Sapiński Jan, ur. 24.11.1900 r. – majster Fabryki Broni,
13. Stefański Czesław, ur. 14.06.1914 r. – pracownik Fabryki Broni,
14. Szlezygier Mikołaj, ur. 01.12.1891 r. – murarz, zam. Rożki,
15. Wojdacki Jerzy, ur. 12.01.1921 r. – pracownik Ubezpieczalni Społecznej w Radomiu, znajomy Aurelii Szostak.

Egzekucja przy ul. Warszawskiej

     Czwartą z szubienic postawiono 15 października 1942 r. na ul. Warszawskiej w Radomiu. Także w tym przypadku egzekucję oglądali pod przymusem przypadkowi przechodnie. Ciała także wisiały na miejscu przez kilka godzin, a ostatecznie trafiły na Firlej. 

W tej egzekucji zamordowano następujące osoby:  
1. Bretsznajder Halina, ur. 07.10.1905 r. – sekretarka PCK w Radomiu,
2. Durasiewicz Eugeniusz, ur. 01.09.1909 r. – pracownik Wodociągów Miejskich,
3. Matuszewska Pelagia, ur. 22.01.1905 r. – pracownica Powszechnej Spółdzielni „Społem”,
4. Karczewski Józef, ur. 28.03.1914 r.
5. Nadolski Jan, ur. 16.06.1898 r. – właściciel składu budowlanego,
6. Prokop Jan, ur. 11.04.1907 r. – pracownik Fabryki Broni,
7. Rogalski Edward ur. 18.06.1910 r. – pracownik Fabryki Broni,
8. Sikorski Jan, ur. 10.11.1903 r. – pracownik Fabryki Broni,
9.Winczewska Ada, ur. 16.11.1919 r., żona Jana,
10. Winczewska Stanisława, ur. 1892 r., matka Jana i Henryka.

Uderzenie w Końskie

     Powróćmy na chwillę do losów „Relampago”. Wydarzenia z września uświadomiły niemieckim funkcjonariuszom, że ich agent został zdekonspirowany. Rozpoczęto przygotowania do aresztowań. W Końskich nastąpiły one w nocy z 1 na 2 listopada 1942r. Aresztowano kilka osób związanych z konspiracją. Faktycznie rozbito Komendę Obwodu. Sam komendant zginął podczas próby ucieczki. Szerzej o zasięgu aresztowań w dziale Obwód Końskie.

Tragedia "Bila"

Grabosz Józef "Bill"

     Dla hitlerowskiej policji bezpieczeństwa okrutna represja w postaci publicznych egzekucji nie zamykała sprawy zbrojnego starcia w Rożkach. Nadal poszukiwano czterech uczestników owego starcia, którym udało się ukryć poza Radomiem: „Arona”, „Billa", „Budrysa” i „Szymona”. Jak wykazały późniejsze wydarzenia, wszyscy oni byli zdekonspirowani. A gestapo liczyło, że wcześniej czy później pojawią się w mieście. Dlatego otoczono stałą obserwacją konfidentów mieszkania poszukiwanych i cierpliwie czekano.

     Józef Grabosz "Bill" przybył do Radomia z Ciepielowa, gdzie się ukrywał, na początku listopada 1942 r. Część materiałów podaje, że było to na początku grudnia, ale to niemożliwe ze względu na przebieg wypadków. Zgłosił się na punkcie kontaktowym sieci wywiadowczej AK w mieszkaniu rodziny Jaworskich przy ul. Słowackiego 25, gdzie spotkał się z łączniczkami: Stefanią Dobijówną „Leną” i Marią Sowiar „Hanką”.

     Prawdopodobnie 17 listopada, wieczorem, ignorując zasady konspiracji, „Bill” uzbrojony w pistolet, w towarzystwie „Leny" pojawił się w okolicy swojego mieszkania przy ul. Wałowej, aby jakoby „...zobaczyć czy świeci się w oknach jego mieszkania”. Oczywiście mieszkanie było opieczętowane i czujnie strzeżone, a nieodpowiedzialna ciekawość Grabosza musiała pociągnąć tragiczne następstwa. Natychmiast rozpoznany przez agentów gestapo.

     „Bill" pozostawił własnemu losowi „Lenę”, którą zaraz policja aresztowała, a sam, ostrzeliwując się z pistoletu, cofał koło kościoła św. Jana na ulicę Rwańską i Rynek. Może by i uciekł, gdyby nie patrol żandarmerii, który zagrodził mu drogę. Osaczony „Bill” wpadł do jakiegoś warsztatu szewskiego przy Rynku, ale widząc, że jest w sytuacji bez wyjścia, ostatnią kulę wymierzył w siebie i ciężko ranny dostał się w ręce niemieckie. Następnego dnia aresztowano również Marię Sowiar „Hankę”, kiedy to próbowała uciec z Radomia pociągiem w kierunku Kielc. Tymczasem „Billa” Gestapo przewiozło do wojskowego szpitala przy ul. Narutowicza, gdzie przez trzy tygodnie był intensywnie leczony. Postawiony na nogi a następnie poddany morderczym torturom przy ul. Kościuszki, „Bill” ujawnia, w jaki sposób wraz z „Szymonem” i „Aronem” znalazł się na wschód od Iłży; gdzie się ukrywał i kto mu pomagał.

     20 stycznia 1943 aresztowano Władysława Strzęba „Wyrwicz”, jego żonę Józefę oraz siostrę Albinę Białek-Gołębiowską „Zofia” (wcześniej była łączniczką Szefa Sztabu Komendy Okręgu). Aresztowano także rodziny, u których ukrywał się „Bill” po walce w Rożkach. Niestety on sam nie uratował tym swojego życia – pod koniec stycznia 1943 roku został przez Niemców rozstrzelany na Firleju.

 

Tragedia "Szymona"

Wrona Mieczysław "Szymon"

Osiemnastego stycznia 1943 r. opuścił swoją kryjówkę w Lipsku Mieczysław Wrona „Szymon” i przybył do Radomia. Nie szukał kontaktów z żoną Walentyną gdyż jak się później okazało, słusznie sądził, że może być także poszukiwana przez gestapo. Udał się więc do domu swoich rodziców przy ul. Poznańskiej 8, nie podejrzewając, że dom jest również znany policji i poddany stałej obserwacji. Z chwilą pojawienia się „Szymona” na ul. Poznańskiej, wypadki potoczyły się błyskawicznie. Oddajmy zresztą głos naocznemu świadkowi:
„...Był mroźny, późny wieczór. Na skrzyżowaniu ulic Staroopatowskiej i Kolejowej zatrzymał się samochód, z którego wyskoczyli hitlerowcy. Z automatami gotowymi do strzału najpierw podbiegli do płotu, za którym stał nasz dom. Po kilku minutach rozległy się strzały. Padała seria za serią. To „grzali” hitlerowcy, kryjąc się jednocześnie za naszym domem. Kanonadę zakończyła eksplozja granatu. Dopiero nazajutrz dowiedziałem się od sąsiadów, że poprzedniego dnia oficer organizacji podziemnej Wrona (imienia i rangi nie znam), odwiedził dom swoich rodziców przy ul. Poznańskiej nr 8. Widać jakiś szpicel doniósł hitlerowcom o jego pobycie. Niemcy obstawili więc czworobok ulic: Staroopatowską, Poznańską, Śląską i Kolejową, a następnie starali się za wszelką cenę ująć partyzanta. Drzwi domu otworzył ojciec Wrony, ale zastrzelony został na miejscu. Natomiast syn padł od kuli w czasie ucieczki przez ogród. Do nieżyjącego już syna przyprowadzili matkę i oświadczyli, że również ona musi zginąć, skoro wychowała bandytę. Padły strzały i matka osunęła się na ziemię, tuż obok syna. Zamordowanych pochowano w ich własnym ogrodzie...” [Zygmunt Ścisło, Potworna zbrodnia, list do redakcji Życia Radomskiego, 1969].

     W ręce Niemców dostała się niestety kenkarta Wrony, a w niej zapis o miejscu zatrudnienia w Lipsku. Te dane pozwoliły Niemcom dokonać kolejnych zatrzymań w styczniu 1943 roku. 

Likwidacja agenta

Kazimierz Chojniarz „Wacek”

     Jak potoczyły się jego dalsze losy? Agent w dalszym ciągu mieszkał w centralnym punkcie Końskich przy ulicy 3 Maja w domu, w którym w następnej klatce znajdował się niemiecki posterunek (Ortskommandantur). 25 grudnia 1942 roku, w pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia (niektóre publikacje podają, że był to drugi dzień świąt) kolejną próbę likwidacji agenta podjęli żołnierze z Oddziału Dywersji Bojowej Komendy Obwodu Końskie.
     Akcją dowodził pchor. Kazimierz Chojniarz „Wacek”. Samej likwidacji mieli dokonać: pchor. Zygmunt Wyrwicz „Cumulus” i kpr. Tadeusz Jencz „Allan”, „Ksiądz”, których osobiście „Relampago” nie znał. Z racji, że wyrok miał być wykonany w mieszkaniu agenta, a więc w miejscu niebezpiecznym, bo obok znajdowały się niemieckie placówki, ubezpieczenie stanowili: Mieczysław Zasada „Eryk”, Tadeusz Chmielowski „Bartek”, Ludwik Kotulski „Ikar” i Stanisław Krajewski „Tygrys”.
     Po godzinie 19, gdy chodzący przed budynkiem wartownik, zniknął za rogiem „Cumulus” i „Allan” doskoczyli do klatki i poszli do mieszkania agenta. Padły strzały, ale zdrajca także się bronił. Wyrok został wykonany przez „Allana”, który następnie wycofał się z rannym w rękę „Cumulusem”. Wartownik nie podjął walki i cała grupa bezpiecznie wycofała się z centrum Końskich.
     Tak ostatecznie zakończyła się sprawa, „Relampago” która pociągnęła tak wiele ofiar w Obwodzie Końskie, w ekspozyturze wywiadu „Sosna jak i w innych strukturach organizacji. Należy jednak zaznaczyć, że niejako pokłosiem sprawy „Relampago” były aresztowania jakie ogarnęły Końskie w połowie 1943 roku, wykonywane na podstawie listy osób związanych z konspiracją, którą pozostawił w sejfie Gestapo „Relampago”.

Współpraca z Sowietami

Dziś mało, kto pamięta, że od 2 kwietnia 1942 r. do końca lipca 1942 r. Komenda Główna Armii Krajowej utrzymywała łączność z uruchomioną w wyniku uzgodnienia z władzami sowieckimi polską radiostacją w Srebrnym Borze pod Moskwą. Za jej pośrednictwem przekazywano dowództwu Armii Czerwonej istotne dla niego materiały wywiadowcze. Współpraca ta została przerwana po ewakuacji Armii Polskiej pod dowództwem gen. Władysława Andersa. Od tego momentu informacje wywiadowcze zdobyte przez ZWZ-AK docierały do Moskwy tylko za pośrednictwem Anglii.
Sytuacja zmieniła się w miarę przybliżania się frontu wschodniego do terenów polskich. Na terenie okręgu pojawiało się coraz więcej grup przerzucanych na nasz teren z terenów opanowanych przez Związek Sowiecki. Grupy te podlegały Moskwie i z natury współpracowały z nimi oddziały Armii Ludowej.
Z chwilą, kiedy front zatrzymał się na Wiśle i toczyły się walki na przyczółku sandomierskim. W warunkach bojowych informacje takie były przekazywane jednostkom Armii Czerwonej. Współpracę taką nawiązał także Szef Oddziału II Wywiad Komendy Okręgu major Zygmunt Szewczyk „Bartek”. Szef wywiadu AK zrobił to zapewne bez zgody swoich przełożonych.
Nie wiemy, kto był inicjatorem pierwszego spotkania. Ostatecznie doszło ono do skutku na koniec lipca, lub w początku sierpnia 1944 roku w leśniczówce Kołomań niedaleko od Zagnańska gdzie kwaterował wówczas Oddział II Komendy Okręgu AK. W spotkaniu ze strony Armii Ludowej brał udział Władysław Sobczyński „Jurand”, szef wywiadu. W wyniku rozmów ustalone zostały zasady współpracy. Informacje zdobywane i opracowywane przez wywiad AK miały być przekazywane na wschodni brzeg Wisły dwoma kanałami: przez miejscowy sztab Armii Ludowej oraz za pośrednictwem wywiadowców sowieckich z grupy 1 Frontu Ukraińskiego.
Sowieckiemu dowództwu zależało na ustaleniu tożsamości związków operacyjno-taktycznych, ich stanu liczbowego, stosunków podległości, ugrupowań bojowych, przemieszczenia jednostek, dyslokacji sztabów, a także o szczegółowe rozpoznanie prac fortyfikacyjnych i systemu obrony, rozmieszczenia lotnisk, składów amunicji i materiałów pędnych oraz systemu obrony przeciwlotniczej. Olbrzymi i sprawny aparat wywiadowczy AK przez cały czas obserwował ruchy wojsk niemieckich, więc zebranie takich informacji zajęło Malo czasu. Bardziej czasochłonne było ich uaktualnianie.
„Bartek” kontaktował się z dwoma sowieckimi wywiadowcami: „Anatolem” i Jerzym Piotrowskim „Marianem”. Kontaktowali się oni ze swoimi przełożonymi w Moskwie za pomocą radiostacji ulokowanej przez długi czas w leśniczówce Szewce koło Chęcin. Do jej ochrony „Bartek” skierował nawet oddział partyzancki.
Spotkania z „Anatolem” najczęściej odbywały się w lokalu wywiadu AK w Kielcach przy ulicy Słowackiego. Mieszkała tam Waleria Jaruzelska „Maria” oraz maszynistka Jadwiga Kotrymówna „Wanda”.
Według Szefa Oddziału II Wywiad Komendy Okręgu po kolejnym spotkaniu „Anatol” udający się do miejsca postoju radiostacji w Szewcach został aresztowany i osadzony w więzieniu. Na drugi dzień dzięki podjętym przez grupie kontrwywiadowczej AK działaniom, a szczególnie dzięki pomocy zatrudnionego w wiezieniu funkcjonariusza granatowej policji współpracującemu z wywiadem, „Anatol” odzyskał wolność. Informacja ta nie znajduje potwierdzenia w innych materiałach.
Nie jesteśmy w stanie ustalić jak długo trwała współpraca, ale już w grudniu 1944 roku „Bartek” otrzymał radiogram od wywiadu sowieckiego z podziękowaniami „za dostarczone sztabowi radzieckiemu wiadomości”.

Źródła

Borzobochaty W. „JODŁA”
Lisiewicz P.M. „Bezimienni”
Lisiewicz P.M. „W imieniu Polski Podziemnej”
Ślaski J. „Polska Walcząca”
Szewczyk Z. „Moje wspomnienia z lat okupacji”

Strony internetowe:

http://www.solidarnosc.radom.net/ak/2_2012.htm

http://www.konskie.org.pl/2012/03/zbrojne-starcie-w-rozkach-i-publiczne.html 

http://www.zapisyterroru.pl/dlibra/context?id=context30 

Wróć